Cztery czynniki, które Cię hamują – wygraj z nimi!

Strona główna/Misja i wizja, Rozwój osobisty/Cztery czynniki, które Cię hamują – wygraj z nimi!
  • Cztery czynniki, które Cię hamują

Cztery czynniki, które Cię hamują

Wiele osób ma problem z odniesieniem
sukcesu w biznesie i w pracy z jednej,
kluczowej przyczyny.

Problem z tym, aby żyć zgodnie ze swoim
powołaniem, i realizować swoją misję,
ma podobną przyczynę.

Ja również muszę przezwyciężać w sobie
wskazane niżej wady. Dlatego mogę o tym
śmiało, szczerze i mocno pisać, nie
wywyższając się, bo piszę z doświadczenia.

1.

Przyczyną wskazanych wyżej trudności jest
duża wrażliwość charakteru, przez którą
popada się w nastroje, a zachowaniem
sterują emocje.

Tymczasem należałoby zamiast tego kierować
się tym, co słuszne, dobre, prawe, mądre
– a następnie wziąć się za robotę i działać,
niezależnie od chwilowych nastrojów.

Kluczowe pytanie to: „co jest słuszne
w tej sytuacji?”.

Oznacza to oddanie władzy nad swoim życiem
wyższej części duchowej swojego ja (związanej
z sumieniem), zamiast części zmysłowej
(zwierzęcej), która zawsze robi to, co
do niczego dobrego nas nie prowadzi.

2.

Przyczyna powyższa jest często połączona
z koncentracją na sobie i na własnych uczuciach,
zamiast jedynie słusznej koncentracji na innych
ludziach i ICH uczuciach…

Dzięki koncentracji na innych ludziach
zaczynamy – realizując swoją pasję – służyć
innym, zamiast tylko sobie, poprzez określone
produkty i usługi, i tego właśnie naturalnym
i słusznym efektem są pieniądze.

3.

Obie powyższe przyczyny występują często
w połączeniu z usposobieniem wobec reszty
świata, od której oczekuje się, że powinna
nam służyć i pomagać.

Brakiem pomocy ze strony reszty świata
uzasadnia się własne niepowodzenia
i niemożność realizowania w życiu misji
i powołania, jakie zostało wyryte
w naszych sercach.

W teologii nazywa się to zjawisko
„pokładaniem zaufania w stworzeniu”,
przez co oczekujemy od innych ludzi i od
martwych stworzeń tego, czego oczekiwać
nie mamy prawa.

Inni nazywają taką postawę roszczeniową.
Z historii jednak wiemy, że najwięksi
przywódcy i osoby, które odcisnęły na
historii świata największy, pozytywny
wpływ, cechowały się postawą służebną,
a nie roszczeniową.

Uosabiają to choćby sławne słowa: „nie pytaj,
co kraj może zrobić dla ciebie, pytaj co ty
możesz zrobić dla swojego kraju”.

Tłumacząc to na język biznesu: „nie pytaj,
co klienci mogą zrobić dla ciebie – pytaj,
co ty możesz zrobić dla swoich klientów”.

4.

Wszystkie te postawy łączą się jeszcze
z przyczyną numer 1, mordującą dążenia
wszystkich ludzi w górę.

Przyczyną tą jest STRACH.

Możemy się obawiać wielu rzeczy: wystąpień
publicznych, krytyki i opinii innych, śmierci,
niepowodzeń, kary, bankructwa, ryzyka,
urzędów, komplikacji, nieprzyjemności…

Ostatecznie to sprawia, że stoimy w miejscu.

Bardzo często strach jest ułudą, urojeniem
i kłamstwem. A przede wszystkim jest mordercą
naszych pasji, misji, talentów i powołania.
Należy więc strach przezwyciężać.

5.

Plan działania dla nas wszystkich, ludzi
posiadających wady, ale dążących w górę,
jest następujący:

1) Nie użalać się nad sobą.
Nie wymawiać się czynnikami zewnętrznymi.
Robić swoje, jak najwięksi przywódcy.

2) Nie koncentrować się na swoich nastrojach.
Starać się poznać potrzeby, pragnienia
i problemy innych ludzi. Zaspokoić ich
poprzez produkty lub usługi starając się
uczynić je najlepszymi na świecie.

3) Mieć świadomość, że jeśli będziemy działali
skutecznie, wyróżnimy się spośród tłumu,
i będziemy krytykowani. Potraktować to jako
pozytywne zjawisko świadczące o tym, że
budzimy jakiekolwiek emocje (jest to lepsze
niż wzbudzanie bezpłodnej obojętności).

4) Nie oczekiwać od świata czegokolwiek.
Potraktować siebie samego jako nieskończonego
dłużnika tego świata i innych ludzi. Zatem
należy potraktować swoje życie jako służbę,
misję niesienia pomocy innym (patrz punkt 2).
Przez to nic nas nie rozczarowuje. Odwrotnie:
wszystko pozytywnie nas zaskakuje, bo nie mamy
oczekiwań i czujemy, jakby wszystko niezasłużenie
spadało nam z nieba.

5) Nie bać się, lecz odważnie kroczyć naprzód,
bo czas leci, a jesteśmy tu tylko na chwilę.

Jeśli chcesz wypowiedzieć się na ten temat
i podzielić swoimi przemyśleniami, zapraszam
do komentowania na blogu!

Jeśli chcesz wypowiedzieć się na ten temat
i podzielić swoimi przemyśleniami, zachęcam
do dyskusji w komentarzach!

About the Author:

Od 2005 roku prowadzi przedsiębiorców do lepszej jakości życia. Pomaga podwoić dochody i podwoić liczbę godzin wolnego czasu poprzez organizację firmy i innowacje w modelu biznesowym. Założyciel Akademii Biznesu Piotra Michalaka. Przeczytaj więcej o historii Piotra.

60 komentarzy

  1. kenny 9 stycznia 2014 w 19:40 - Odpowiedz

    hej , nie zgadzam się z tobą

    polecam uczyc się od mistrzów : randy gage “dlaczego jestes głupi chory i biedny ” fenomenalna książka .Autor łamie powszechne wzorce trzymajace nas w nieszczesciu , niezaspokojeniu , biedzie……………..
    Najpierw trzeba myslec o swoich potrzebach o swoich pasjach a potem o ludziach .Poświecanie sie dla ludzi swiadczy o niskim poczuciu wlasnej wartosci , szukania ich aprobaty .Robienie tego co sie lubi , naturalnie przyciaga tłumy, jest jak magnes. kiedy poswiecasz sie dla ludzi predzej czy pozniej doznasz rozczarowania. nie przyszedles na swiat zbawiac ludzi , przyszedles zyc na tym swiecie w szczesciu radosci i spokoju, a poprzez swoje talenty pasje sluzyc ludziom ale na zasadzie przyejmnosci a poswiecania sie i wyprówania zył….

    • Brygida 7 kwietnia 2015 w 22:21 - Odpowiedz

      Jestem pewna, że nie o wypruwanie żył chodziło w tym artykule, jak i zresztą w całej filozofii biznesu jaką Piotr reprezentuje.
      Należy dogłębnie poznać co Ci w duszy gra, czyli swoje powołanie oraz jak możesz tym służyć innym ludziom. Tym samym poprzez pomoc innym, koncentrując się na ich potrzebach, bez umniejszania sobie, rozwijasz się.

  2. Marek 2 grudnia 2013 w 14:42 - Odpowiedz

    Witaj Piotrze.Dziękuję za wiedzę którą nam przekazujesz.Ten wpis powinni w pierwszym rzędzie przeczytac nasi politycy.To co robimy ,to robimy dla ludzi nie oglądajac się na siebie i własne korzyści. Strach jest wrogiem nas wszystkich i to on powoduję , że bardzo często stoimy w miejscu a nawet się cofamy. Każdy z nas powinien znależć własną receptę na pokonanie strachu. Ja także jestem na etapie poszukiwań. Jednak wierzę ,ze jestem na dobrej drodze do pokonywania własnych słabości i dojścia tam, dgdzie są moje pragnienia i marzenia

  3. Wiesław 29 listopada 2013 w 14:37 - Odpowiedz

    Myślałem jak większość i miałem takie same problemy. Pęknięcie skorupki spowodowało u mnie inną jakość widzenia i koncentracji na sobie, tak dokładnie! Zmiany we mnie powodują zmianę całego otoczenia, intuicyjnie dzielę się nimi (bezpłatnie) ze chcącymi skorzystać. Odczuwając niesamowitą radość przy pękaniu następnych. I to jest mój cel, nie pieniądze, nauka bogacenia i bogacenie się. Pieniądze mogą być (nie muszą) wynikiem tego trwającego stanu, świadomego istnienia bez cienia strachu i cierpienia, z których wyrastam (w końcu ;-)).
    Nie ze wszystkim się zgadzam, co jest nieuniknione i naturalne. 🙂
    Wszyscy jesteśmy poszukiwaczami własnej, niepowtarzalnej drogi.
    Pozdrawiam serdecznie Piotrze.

  4. Piotr 23 listopada 2013 w 21:26 - Odpowiedz

    Gratuluję to właściwa droga

  5. Ryszard 18 listopada 2013 w 16:28 - Odpowiedz

    Spotkałem się już z takimi przemyśleniami i zgadzam się w 100%.
    Doświadczam tego w swojej działalności.

  6. Ewelina 17 listopada 2013 w 21:10 - Odpowiedz

    Bardzo ciekawe przemyślenia. Faktycznie gdybyśmy działali w biznesie tak jak w życiu rodzinnym, kierując się potrzebami, pragnieniami i problemami innych ludzi nasz biznes był by dużo łatwiejszy. Czasami klient nie przychodzi kupić naszego produktu tylko pogadać, ale jeżeli poświęcimy mu uwagę to często jest tak, że postanowi pomóc i nam kupując nasz produkt, a w dłuższej perspektywie zaprzyjaźni się z firmą 🙂

  7. Marta Magdalena 17 listopada 2013 w 11:26 - Odpowiedz

    Wielka racja, Piotrze!
    Nic tak, jak strach, nie zabija aktywności. Największy demotywator. Z punktu widzenia wiary: podszept ze strony zła, który, jakże często, trudno jest wyodrębnić spośród konstruktywnych, realnych myśli.
    I nic tak, jak postawa roszczeniowa, nie niszczy człowieka. Nawet można sobie z niej nie zdawać sprawy, czując doznaną, realną krzywdę i mając słuszny żal do jej autora.
    Oczywiście trzeba tu wielkiej rozwagi, by w żadnym kierunku nie popaść w skrajność.
    To właśnie jest życiowa odpowiedzialność, jakiej człowiek uczy się do samego końca swoich dni.

  8. Ula 16 listopada 2013 w 19:31 - Odpowiedz

    Och nastroje… o tym bym mogła mówić długo… robię źle/robię dobrze, to ma sens/to nie ma sensu, ale super/ale do bani… I tak na zmianę 😉
    Postawę roszczeniową wręcz uwielbiam 😉 ludzie, którzy wiecznie zachowują się jakby im się coś należało, bo… bo tak!
    Strach… jest częścią niestety też i mojego życia… czasem za dużą częśćią.

    Prostych 5 zasad postępowania, a jakże trudnych do wprowadzenia w życie (czy teraz czasem nie użalam się nad sobą? chyba tak..)
    Pozdrawiam
    Ula

  9. George 15 listopada 2013 w 11:11 - Odpowiedz

    Witam.
    Ja od razu klasyfikuję ludzi w zależności od stopnia rozwoju.
    Do pierwszej kategorii zaliczam ludzi, których cechuje budowanie wizerunku i samorealizacji w życiu w oparciu o autorytet zdobyty wszelkimi sposobami. A więc sukcesy zdobyte w pokrętny sposób z pogwałceniem etyki są podstawą ich celów życiowych. A więc cel uświęca środki potrzebne do osiągnięcia ich celu.
    Do drugiej kategorii zaliczam ludzi, którzy osiągają cele życiowe oraz autorytet w sposób etyczny. Ci ludzie czują doskonale biner dobra i zła.
    Do trzeciej kategorii zaliczam ludzi, którzy osiągają swoje cele życiowe w oparciu jak w kategorii drugiej z dodatkowym kierunkiem, aby ich cele służyły jak najbardziej szeroko pojętej idei dobru rodzinnemu, społecznemu, krajowemu, globalnemu czy kosmicznemu.
    Oczywiście temat podjęty o gnuśności jest każdemu znany. Najszybszą metodą jego pokonania jest jak najszybsze wypełnienie przepaści pomiędzy marzeniami i rzeczywistością poprzez zinwentaryzowane i przemyślane działanie, działanie, działanie………..
    pzdr
    George Buqdal

  10. Aleksandra 12 listopada 2013 w 11:58 - Odpowiedz

    Gratuluje odwagi w nazywaniu rzeczy po imieniu!! Zgadzam sie z twoim podejsciem. Bardzo fajnie, ze to opisujesz. Jeszcze raz gratuluje!!

  11. Zdzisław 9 listopada 2013 w 21:52 - Odpowiedz

    Piotrze podałeś 4 przyczyny nie zgadzam się mam 73 lata i jestem i byłem bardzo aktywny i byłem mistrzem w obróbce metali na wielu obrabiarkach ale też miałem w młodości dobrych nauczycieli a tu w internecie bujam się kilka lat po omacku bo piszecie jak dla studentów wyższych uczelni lub dla magistrów a przeciętny zjadacz chleba nie może znaleźć praktycznej pomocy i patrzy jak na chińczyków. Co do strachu.też to nie tak już cała teologia to teologia strachu od tysięcy lat pisze się o Bogu jak o przestępcy który karze a to nie prawda już z mlekiem matki wysysamy strach o grzechu pierworodnym a Bóg jest miłością,dobrem i największym naszym przyjacielem i komunikuje się z każdym a mało kto to słucha.
    Pozdrawiam wszystkich emerytów.

  12. Marek Sowa 25 września 2013 w 17:16 - Odpowiedz

    Ja jeszcze raz – bo to co napisałeś zmotywowało mnie, żeby podzielić się swoim starym już tekstem. To jest o tym samym, o czym Ty piszesz, tylko trochę inaczej. Może to kogoś zmotywuje:

    KRYZYS (CZ.II) – POWSTAWANIE

    7.Z cyklu: Felietony Prowokacyjne (23.04.2011)

    „Stajesz się tym, o czym myślisz” (E.Nightingale)

    Kiedy schodzisz do swojego dna i doświadczasz trudności, to otrzymujesz bezcenne lekcje o tym, z czego jesteś zrobiony. To „czas nauki”, żebyś lepiej rozumiał siebie i innych (patrz: „Kryzys – jakie to dobre doświadczenie (cz.I)

    Życie jest bardzo sprawiedliwe i przewidywalne. Pan Bóg dał nam wszystkim te same warunki – prawa życia wewnętrznego. Jego sprawiedliwość jest niezwykła. Wszyscy jesteśmy – bez względu na dotychczasowe osiągnięcia – w tym samym punkcie: chcesz więcej, musisz dać więcej; chcesz czegoś innego, musisz robić coś innego. Przecież definicja głupoty jest taka prosta: robisz ciągle to samo i oczekujesz innych rezultatów?

    To zdumiewające, że w naszym życiu nabywamy różne urządzenia i uczymy się instrukcji ich obsługi. Instrukcję obsługi samego siebie ignorujemy natomiast kompletnie. Wyjaśnienie jest chyba proste. Siebie i to, co jest najważniejsze do życia, otrzymaliśmy za darmo. Nasze serce, nasz umysł, nasze talenty, miłość naszych najbliższych, to wszystko otrzymaliśmy za darmo. A człowiek ceni tylko to, co go kosztuje. Dlatego marzenia i cele, które do nich prowadza, są takie ważne w naszym rozwoju. Trzeba za nie zapłacić, wysiłkiem zdobywania nowego siebie. I to jest możliwe, w zasięgu ręki. Nigdzie nie musisz jechać. Nie kosztuje żadne pieniądze. Odbywa się tu i teraz – w Twoim konkretnym życiu. Że tak jest – udowodnili to już inni. Oni sa w Twoim otoczeniu. Bacznie przyglądaj się ludziom. Każdy z nas, pomimo swoich ograniczeń, ma coś w sobie niezwykłego. Od każdego możesz się czegoś nauczyć. Znajdź tych, którzy żyją tak, jak Ty byś chciał. Pracują tak, jak Ty byś chciał; mają takie relacje, jak ty byś chciał; uśmiechają się tak, jak Ty byś chciał… Zaprzyjaźnij się z nimi.

    Istnieją dwie metody uczenia się: na własnych doświadczeniach i błędach lub na cudzych. Ta pierwsza jest zawodna i długa. Tak naprawdę jest kręceniem się w kółko. Ku własnemu zdziwieniu popełniasz wciąż te same błędy.

    Ludzie myślą, że kiedy zmienią miejsce zamieszkania, pracę, wejdą w nowy związek uczuciowy, to dostaną to, czego szukają. Wydaje im się, że przez zmianę warunków zewnętrznych, zmieni się ich życie. I nic takiego się nie dzieje, ponieważ zabierają tam ze sobą starego siebie, z jego nierozwiązanymi problemami. Ich historia kolejny raz się powtarza. Są tym zdziwieni i przygnieceni. Dlaczego tak się dzieje? Twój umysł ma do dyspozycji wciąż ten sam materiał obciążony porażką. To tak jakbyś chciał zbudować nową, piękną rezydencję, korzystając ze starego, zbutwiałego materiału. On pochodzi z rozbiórki czegoś, co się już tyle razy zawaliło. Co więc trzeba zmienić? Myśli! Ponieważ „stajesz się tym, o czym myślisz”. Żeby wyjść z zaklętego kręgu doświadczeń, które programują Cię na przyszłość, musisz zaczerpnąć z innych źródeł. Od tych, którzy żyją tak jak Ty byś chciał.

    Jak działa stara dobra szkoła, w której jest mistrz i uczeń? Ilustracją takiego uczenia się jest chodzenie w góry, żeby zdobyć upragniony szczyt. Zamiast ryzykować odpadnięcie od ściany, kiedy nie masz jeszcze żadnych doświadczeń ani sprzętu, szukasz przewodnika. Związujesz się z nim liną i nie dyskutujesz nad każdym jego krokiem. Wykonujesz jego polecenia, naśladujesz ruchy – idziesz po śladach. Najwięcej i najszybciej uczysz się przez asocjację. Przez przebywanie w atmosferze czyichś myśli, słów, działań i rezultatów. Wtedy doświadczasz mocy takiego związku. Twój wewnętrzny motor dostraja się do obrotów tego, z którym przebywasz. Rośniesz w jego towarzystwie. Dotykasz innego, „lepszego” doświadczenia: smakujesz go – widzisz, że daje to, za czym tęsknisz.

    Kiedy sam żyjesz odważnie, stawiasz przed sobą wyzwania i nie cofasz się. Stajesz się przewodnikiem dla innych: przez własny przykład. Wtedy rozwijasz się najbardziej.

    To, o czym myślisz, taki się stajesz. Dlatego warto mieć jasne, pogodne, optymistyczne myśli, w których osiągasz swoje szlachetne cele (wyjęte z serca). O czym więc myślisz? Czego pragniesz? To nadaje kierunek Twojemu życiu.

    Nie lękaj się być sobą. Nie udawaj kogoś innego, bo nigdy nie odkryjesz kim jesteś. Zaangażuj się. Kiedy zaczniesz walczyć i wejdziesz w siebie, odkryjesz jak jesteś błogosławiony. Pan dał Ci już wszystko. Otworzył to intymne pożycie w Tobie – z Nim – ukryte w Twoich doświadczeniach. Ażebyś był najlepszym sobą: dla Niego, dla siebie i dla innych. Więc żyj! Idąc za Nim – powstawaj z martwych.

    • Andrzej 8 listopada 2013 w 23:23 - Odpowiedz

      (patrz: „Kryzys – jakie to dobre doświadczenie (cz.I)

      Chętnie bym popatrzał….wygląda jak sama prawda…

  13. Marek 25 września 2013 w 15:03 - Odpowiedz

    No i masz rację – Panie Piotrze! – ech…
    Jest jeszcze jedno paskudztwo, ktore nas powoli oplata, a potem mocno trzyma – lenistwo.

    • Piotr Michalak 25 września 2013 w 16:50 - Odpowiedz

      No! Nie ma obijania się 🙂 Trzeba wziąć się do roboty 🙂 Niektórych jednak lenistwo oplata z powodu: (1) przemęczenia (nawet nieuświadomionego, często fizycznego, niekoniecznie przepracowania, lecz nie dbania o swoją energię) oraz (2) wypalenie zawodowe (emocjonalne).

  14. Renata 20 września 2013 w 11:15 - Odpowiedz

    Dziękuję

  15. mulier 4 września 2013 w 07:37 - Odpowiedz

    Nie zgadzam się z punktem 2.
    Ludzie – a zwłaszcza kobiety – manipulują uczuciami innych – dla własnej korzyści.
    Jedyną Osobą, z której uczuciami warto się liczyć jest Jezus Chrystus.

    • Daniel 15 listopada 2013 w 20:51 - Odpowiedz

      Ale chyba nie wszyscy?
      A zwłaszcza kobiety… :)) Ale to chyba nie jest regułą, tylko ich naturalna cecha, podobnie jak ich np. podzielność uwagi 🙂

      Pozdrowienia
      Szcześć Boże.
      Daniel

  16. Danuta 3 września 2013 w 10:45 - Odpowiedz

    Przestrzeganie tych zasad w życiu jest nieodzowne, by pokonywać trudności generowane przez naszą podświadomość. Po świadomym opuszczeniu toksycznej “strefy komfortu” dostałam od losu kolejne zadania do rozwiązania. Boli tylko wtedy, gdy nie stosuję się do powyższych zasad. Gdy je stosuję przechodzę bezboleśnie do następnego etapu. W procesie rozwoju osobistego stosowanie tych zasad jest, moim zdaniem, niezbędne. Serdecznie pozdrawiam

  17. Kasiax 3 września 2013 w 10:17 - Odpowiedz

    Ale mi były potrzebne te słowa!!! po prostu dzięki 😉

  18. Renata 3 września 2013 w 09:11 - Odpowiedz

    Jak nigdy ta treść trafiła do mnie bardzo.Zawiera konkrety poukładane merytorycznie i rzeczowo.Może posłużyć jako pomocnik w dążeniu do zaplanowanego celu!Podoba mi się bardzo panie Piotrze dziękuję.

  19. Marcin Ł. 3 września 2013 w 00:53 - Odpowiedz

    Dziękuję Piotrze – Dla mnie najbardziej wymowna jest końcówka punktu 1 bo to do tej pory jest dla mnie problem nie do przejścia. Wiele osób mówi mi od lat jedno i to samo zdanie a raczej pytanie. Dlaczego taki fajny gość z takim dużym potencjałem jak TY Marcinie – ma takie zasrane nijakie i mało satysfakcjonujące życie? Czy nie dziwi i nie zastanawia Cię dlaczego tak się Marcinie dzieje? A ja im odpowiadam że zadaję sobie te pytania ale Ciągle nie wiem Dlaczego! Na szczęście przeczytałem Twój powyższy materiał i już Wiem Piotrze Dlaczego! Bo całe życie hołdowałem nastrojom i emocjom oraz niskim zwierzęcym instynktom. Odsuwając od siebie owo duchowe kierowanie swoim życiem – wyrażone przez koordynację sumienia które często mi mówi – Rzuć to i idź dalej! A ja nie zawsze go słucham.
    Pozdrawiam i jeszcze raz Dziękuję.

  20. Halina 3 września 2013 w 01:01 - Odpowiedz

    Piotrze, ażeby się kierować emocjami,
    trzeba być człowiekiem silnym psychicznie i duchowo.
    Człowiekiem ,który potrafi się dystansować w danej sytuacji.
    Otwartość do świata i ludzi prowadzi
    do licznych porażek ,upadków ale i przynosi zadowolenie .
    I właśnie pieniądze są właśnie produktem nie służby bliźniemu
    lecz sobie. Ale i to byłoby dobre, ponieważ ażeby pomagać komuś
    sam musisz mieć stabilizację finansową.
    W około jest tyle biedy i ludzkiego cierpienia, że trudno tego nie zauważyć!
    Ilu ludzi traci pracę, przed którymi zatacza się krąg bezsilności
    bo rodzina ,dom i zadłużenia etc…
    Z urzędu dostanie zapomogę 600 zł na opłaty i życie.
    Jak ten człowiek ma się otworzyć dla świata?
    Jak mogę to pomagam każdemu w miarę moich możliwości ,osiem lat
    opiekowałam się chorą samotną sąsiadką aż do Jej śmierci.
    Ja jestem na emeryturze po dokonaniu opłat niewiele mi pozostaje na życie,
    a jeszcze mam kredyt do spłacenia ,który wzięłam na remont mieszkania.
    Szukam pracy dodatkowej lecz trudno coś znaleźć
    A z kolei złości mnie ta moja niemoc, ponieważ nie uważam siebie za osobę
    ograniczoną. Do poczty mam dziennie dziesiątki wrzucanych e-maili z poradami
    jak rozkręcić biznes : przez handel ,tworzenie jakiś list, przez tworzenie blooga,
    przez reklamy, na giełdzie. Ale jak do tego dojść od podstaw nikt mi nie udziela
    instruktażu. A ja posiadam tylko czas , komputer no i chęci, no ale po przeczytaniu
    moich e-maili i po obejrzeniu niektórych webinarzy przeżywam „załamanke
    bo wszyscy już zaawansowani , a ja raczkujący raczek .
    .

  21. Andrzej Marszałkowski 2 września 2013 w 23:45 - Odpowiedz

    Gratuluję tekstu, Panie Piotrze! Wszystko to prawda. U mnie to może nie strach, ale poważne obawy. Bo jak zacznę, jak wejdę w koszty, to komornik może zablokować konto. W zarabianiu w internecie stale przekraczamy prawo.
    1 – Większość z nas nie ma zarejestrowanej działalności gospodarczej, a to wymagane jest PRZED naciśnięciem OK przy zapisie do jakiegokolwiek programu zarobkowego, jeśli wstawiliśmy haczyk przed “Terms”, bo to jest równoznaczne z podpisaniem umowy o współpracę.
    2 – Przy zakupie ebooków lub usług marketngowych przeważnie nie płacimy podatku VAT, a taki obowiązek istnieje i są już kontrole i kary w tym zakresie. Tutaj dodatkowa uwaga: VAT to podatek od WARTOŚCI towarów i usług, a nie od ich ceny. Od usługi klikania reklam też płacimy VAT. Jeśli kupujesz ebook, za który płacisz $4.99, ale w jego reklamie pisze, że warty jest on $499.00, to do 15 dnia miesiąca następnego musisz w skarbówce wpłacić 23% nie od $4.99, ale od $499.00, bo nie od ceny, ale od wartości. I jeszcze inna uwaga – obniżony VAT płacimy tylko od tych ebooków, które zawierają legalny numer ISBN i nie są ebookami reklamowymi. Poza tym winniśmy podać adres i numer NIP firmy/osoby, od której zakupiliśmy dany ebook. Skąd to brać?
    3 – Podatek dochodowy należy płacić od każdej zarobionej złotówki. W internecie często tłumaczy się, że do kwoty nieco ponad 200 zł w miesiacu można nie płacić podatku. Tak, ale nie dotyczy to osób, które pracują etatowo lub żyją z renty czy emerytury, bo tam jego limit wykorzystał już pracodawca lub ZUS czy KRUS.
    Nie jest zatem łatwo
    Andrzej Marszałkowski – tel > 516 256 493
    3 –

    • Daniel 15 listopada 2013 w 20:44 - Odpowiedz

      Cześć.
      Panie Andrzeju, pańska wypowiedź zobrazowana jest przykładami, które są konsekwencją choregu ustroju państwa (III RP i inne kraje też).
      Mianowicie podatek to jest składka na państwo (armię, wywiad, policja, sądy, skromna administracja wcześniej wspomnianymi sprawami i jakaś reprezentacja, np. dwór królewski). To są policzalne kwoty i w takim państwie jak aktualna III RP wystarczyłoby składać się podatku pogłównym po 250 zł/mc przez każdego mężczyznę w wieku 18-65 lat. I tyle! Jest to tkz. podatek pogłówny i władzy państwa nie interesuje skąd te 250 zł co miesiąc weźmiesz.
      Niestety III RP jest demokratycznym państwem prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej i stąd masz m.in. podatki dochodowe (PIT, CIT), podatki od wartości dodanej, płacony przez tego co konsumuje dany produkt lub usługę, AKCYZY (paliwa, energia, używki, tzw. “towary luksusowe”), przymusowe składki na Zakład Utylizacji Szmalu, etc. Abyś mógł te wszystkie nowoczesne podatki płacić, to musisz je sobie sprawiedliwie wyliczyć, a III RP dostacza Ci (nam) cały system nieustających regulacji, przepisów, wytycznych, norm, wskaźników, zakazaów, nakazów, stymulacji, ingerencji, procedur, dotacji, subwencji, zasiłków i związanej z tm wszytskim dokumentacji, urzedów, instytucji. To jest jak dla mnie przerażające i chore do szpiku kości 🙂

      Pozdrawiam
      Szczęść Boże!
      Daniel

      • Piotr Michalak 17 listopada 2013 w 08:34 - Odpowiedz

        Jak zwykle mocny komentarz. Danielu powinieneś zacząć publikować całe artykuły na naszym blogu 😉 Zapraszam do współpracy 🙂

  22. Tatiana 2 września 2013 w 22:06 - Odpowiedz

    trochę mnie zastanowił pkt. 2 ,ale chyba masz na myśli “koncentracji na innych
    ludziach i ICH uczuciach… ” a sensie pewnej zbiorowości, a nie personalnie i chyba chodzi o przeniesienie akcentu z koncentracji czyli pełnego skupienia na “ja ” na zewnątrz na “innych’, ale po to by niezaniedbując siebie i swoich potrzeb móc wzbogacać innych nie zuborzając siebie, a rozwijając własne pasje, zdolności, wykorzystując (a wcześniej je poznając) własne predyspozycje. Tylko wtedy służac innym ubogacamy siebie i swoje człowieczeństwo.
    Jednak niemozliwe jest to bez fazy pełnego najpierw skupienia na sobie, aby się poznać. Nie można jednak na tym poprzestać, ale z tej wiedzy nalezy zrobic użytek i ją wykorzystać dla dobra innych i swojego.
    Jeśli jednak nie znając siebie zaczniemy skupiać i sie tylko na uczuciach i pragnieniach /oraz je zaspokajać/innych-także tych destrukcyjnych i godzących w nasze dobro, to niestety nie będzie z tego pożytku. Zostaniemy ofiarą manipulacji i wykorzystywania przez innych.

    • Piotr Michalak 2 września 2013 w 22:08 - Odpowiedz

      Tak, zdecydowanie nie chodziło mi o to, żeby dawać sobą pomiatać. Z tym wiele osób ma już wystarczający problem 🙁 Raczej potrzebne jest ćwiczenie asertywności.

  23. Maria.M 2 września 2013 w 21:35 - Odpowiedz

    Panie Piotrze! Podziwiam podjęcie tego trudnego tematu .Ten sposób myślenia nie każdy potrafi zrozumieć.To wymagający temat. Całe życie uczymy się miłości ,uczymy się kochać ludzi .Bo aby służyć trzeba kochać. To egoizm nie pozwala nam patrzeć na potrzeby bliźnich. Najłatwiej zajmować się sobą i mieć postawę roszczeniową do całego świata , a jak nikt nam nie pomoże to wylewać żale , obrażać się ,oskarżać. Święty Paweł w liście do Kor. wymienia postawy miłości,która nie zazdrości ,nie szuka swego ,nie pamięta złego ,ale współweseli się z prawdą.Sama mam trudności , tak zastosować w życiu postawę służebną aby się później nad sobą nie użalać,czy litować 🙂 Jesteśmy emocjonalnymi osobowościami i często nie potrafimy panować nad emocjami, brak nam cech empatycznych. To jest praca na całe życie , przynajmniej w moim przypadku…Aby żyć zgodnie ze swoim powołaniem trzeba go najpierw w sobie odkryć…a to bez Ducha Świętego nie możliwe. To Duch Św.mówi nam jaką mamy misję w życiu ale musimy się na Ducha Św. otworzyć! Potrzebujemy wsparcia ,potrzebujemy mocy Bożej ,o którą musimy poprosić w modlitwie…Zgadzam się,że lęk jest najgorszym wrogiem człowieka – ale Pan Jezus mnie z niego uzdrowił… Zawierzam codziennie moje życie Jezusowi.i mimo trudów życia jestem szczęśliwa.

  24. Andrzej Domagalski 2 września 2013 w 21:20 - Odpowiedz

    Dziękuję Piotrze za te słowa i dodam, że ja codziennie rano oddaję wszystkie sprawy (radosne, smutne trudne i łatwe )Bogu. Proszę Ducha Świętego o pokój w sercu. Pokój ten sprawia, że mój strach w ciągu dnia jest mniejszy albo całkiem go nie ma. Staram się trwać na modlitwie, chociaż kilku sekundowej, cały dzień. Polecam każdą decyzję przedyskutować z naszym Ojcem ( o tym opowiadał K. Jędrzejczak, – miał rację). Strach na pewno nie pochodzi od Boga, jednak podejmując trudną, ryzykowną decyzję musimy czuć pokój w sercu, potwierdzenie w Biblii oraz dostać jakiś pozytywny namacalny znak. Nigdy pośpiech, typu :okazja, promocja, czy jedyna szansa. Gorąco pozdrawiam. Andrzej

  25. Andrzej 2 września 2013 w 21:14 - Odpowiedz

    Piotrze – ja już zacząłem realizować proces zmiany, ale nie wiem jak przezwyciężyć ranne “parcie w dołku” bo jednak ciało nie zawsze da się opanować.
    Dałem sobie czas dwóch lat, kiedy tom mam osiągnąć coś znacznie lepszego w swojej pracy niż dotąd. I tu mi się przypomina Steve Jobs, który pomimo że był buddystą doskonale umiał realizować swoje cele.

    Tekst jest bardzo inspirujący i szalenie motywujący.

    • Daniel 15 listopada 2013 w 20:25 - Odpowiedz

      Witam. Idź na poranną Mszę Świętą.

      Szczęść Boże
      Daniel

  26. Adrian 2 września 2013 w 19:22 - Odpowiedz

    Potwierdzam wszystko co napisałeś i dziękuję za to że naświetliłeś tak jasno te sprawy.

  27. Irena Krawczyk 2 września 2013 w 19:17 - Odpowiedz

    Bardzo dobry artykuł. Zgadzam się ze wszystkim. Warto dodać fragment z Biblii (z listu do Filipian 4,13) “Wszystko mogę w Chrystusie, który mnie umacnia”. W tych słowach jest prawdziwa siła, za pomocą której możemy osiągnąć wszystko, usunąć wszystkie przeszkody.Gdy będziemy te słowa powtarzać codziennie, co najmniej 5 razy to otrzymamy w swym umyśle niezwyciężoną siłę. Z pomocą Boga i wykorzystując własne siły można dokonać wszystkiego i osiągnąć sukces. Jeśli Bóg nas natchnie, to co może być przeszkodą? Trzeba wierzyć, że wszystko się powiedzie jak chcemy, by się powiodło. (fragmenty z “Moc pozytywnego myślenia” Norman V. Peale – polecam tą lekturę.

  28. LUCYNA 2 września 2013 w 19:10 - Odpowiedz

    Własnie działam mimo STRACHU ! .Ooooj – nie jest łatwo.Powiem wiecej -zasami b. boleśnie .

    Piotrze dzięki za te przemyślenia.

    Pozdrawiam

    Lucyna Czech

  29. Jacek Wawro 2 września 2013 w 18:34 - Odpowiedz

    Bardzo wartościowy artykuł i inspirujący. Żadne lanie wody tylko konkrety, które warto wprowadzić w życie. Szkopuł w tym, że wielu jest takich, którzy chcieliby wprowadzić to w życie, ale nie dają rady. Warto by pomyśleć Piotrze, nad pewnego rodzaju grupami wsparcia, gdzie ludzie mający podobne ideały, nadający na “podobnych falach”, mogliby wzajemnie się inspirować i ciągnąć w górę. Te grupy powinny być takiej wielkości, aby uczestnicy nie czuli się w nich anonimowi. Kluczem doboru do grupy nie musi być bliskość zamieszkania, co raczej bliskość ideałów, tak by mogły w tym uczestniczyć osoby z nawet najodleglejszych zakątków Polski. Sam zaczynam nad tym myśleć, być może w przyszłości będzie to również moja pasja, podobna do Twojej Piotrze. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za inspiracje!

    • Piotr Michalak 2 września 2013 w 19:41 - Odpowiedz

      Myślę o tym Jacku. Dzięki za głos na “tak” 🙂

      • Marta Magdalena 3 września 2013 w 04:52 - Odpowiedz

        Piotrze, chętnie dołączę z pomocą, jeżeli zdecydujesz się na takie przedsięwzięcie. Pozdrawiam serdecznie.

    • Dariusz 3 września 2013 w 07:12 - Odpowiedz

      Jacku – Twój komentarz zachwycił mnie, gdyż w pełni odzwierciedla moje myśli. Sam wielokrotnie w różnych sytuacjach zwracałem uwagę na konieczność wypracowania tworzenia nowej struktury społecznej opartej na doborze jednostek według wspólnych cech “tych samych fal nadawania”. To samo myślę o małych grupach wzajemnego wsparcia i inspirowania – przez analogię do struktury gruzełkowatej urodzajnej ziemi – tylko taka gleba wyda optymalny plon z zasianego ziarna Prawdy i Dobra.
      Ciekawe czy możemy w jakiś sposób współpracować na tym Projektem?
      Pozdrawiam i życzę powodzenia w odkrywaniu Twojej pasji.

  30. Aga 2 września 2013 w 18:23 - Odpowiedz

    Czy dobrze zrozumiałam, że źródłem naszej porażki jesteśmy my sami, ale czy z wrony można zrobić orła?
    Ale może z naszych słabości można stworzyć oręż?
    Dzisiejszy świat produkuje marionetki,kukły bez uczuć, bo XXI wiek to wiek robotów i komputerów.

  31. Kasia 2 września 2013 w 16:37 - Odpowiedz

    Minionej nocy źle spałam, a jak już się na dobre obudziłam, to pierwsze, co zrobiłam, rozpłakałam się w niebogłosy. Smutne. Bo coś mi nie wyszło (wg mnie), bo jestem beznadziejna i niezły ze mnie nieudacznik; od kilku dobrych lat jakoś więcej mi nie wychodzi, niż wychodzi i przez to częściej chodzę smutna, niż radosna 🙁 Ileż jeszcze tak można? NIE MOŻNA!!! No i właśnie ten strach-mój nieodłączny towarzysz, wraz z gniewem i goryczą/żalem.
    Nie chcę tak.
    Dziękuję, że wskazujesz mi światełko w tunelu.
    Nie zamierzam dłużej brnąć w nicość.
    Zrobię wszystko, by aktualną sytuację zamienić na pozytywną dla mnie i innych.
    Dziękuję i jeszcze raz dziękuję!!!
    Za to, że piszesz, jesteś, dzielisz się swoimi kojącymi spostrzeżeniami.
    K.

    • Marta Magdalena 3 września 2013 w 04:50 - Odpowiedz

      Kasiu, i wszyscy z Was, którzy zmagacie się ze strachem i bólem, coś Wam chcę polecić. To znakomite doprawdy słowa, których słuchać można wiele razy, uważam nawet, że należy sluchać wiele razy, by wysłyszeć każdy szczegół i każde słowo zrozumieć dokładnie, i pozwolić mu zapaść na dno serca, by zaczęło rosnąć i odżywiać nas każdego dnia, i wyzwoliło ze strachu. Nawet wtedy, kiedy ten strach nie jest bezpodstawny, bo przecież nie zawsze boimy się “myszy”, bo nieraz mamy poważne powody, by się czegoś/kogoś obawiać. Ale jeżeli nie staniemy silni wobec tego i nie zaczniemy walczyć o siebie i swoje życie, nikt tego za nas nie zrobi.

      Te słowa znakomitego kaznodziei mogą pomóc. Mi pomogły i pomagają, a doprawdy wiem, czym potrafi być strach przed poważnymi problemami.

      To są konferencje dominikanina, ojca Adama Szustaka pt. “Garnek Strachu”.

      Naprawdę gorąco polecam i życzę Ci siły w pokonywaniu trudności i słońca w sercu :). Spójrz wokół siebie: świat składa się z przepięknych drobiazgów. Teraz, kiedy jesienne słońce zachodzi tak barwnie, a chmury gnają po niebie, jest tyle barw, ptaki przylatują, odlatują, drzewa zaraz zaczną się przebarwiać, zapach wczesnej w tym roku jesieni już wisi w powietrzu, trzeba jeszcze nałapać słońca, póki można, bo najwyraźniej zima szybko w tym roku do nas zawita. Nabierz w płuca powietrza i stań mocno na własnych nogach, przemyśl co Cię niszczy i idź do przodu z nową siłą, poradzisz sobie na pewno! Trzymam kciuki i polecam Cię Panu Bogu.

      • Kasia 4 września 2013 w 18:23 - Odpowiedz

        Dziękuję Ci, Marto, Magdaleno, na pewno przeczytam polecane przez Ciebie konferencje 🙂

        • Marta Magdalena 4 września 2013 w 20:54 - Odpowiedz

          To audiobook, niezmiernie wygodna forma. Wgrywasz na MP3 i słuchasz w każdej wolnej chwili. Ja lubię wieczorem, przed snem włączyć i odkrywać kolejne ważne słowa 🙂

  32. molejo 2 września 2013 w 16:26 - Odpowiedz

    prawda prawda i jeszcze raz prawda ;D

  33. Aga 2 września 2013 w 16:02 - Odpowiedz

    Fajnie napisane Piotrze zastanawiam się jednak nad punktem nr 4 – nie oczekiwać…
    Czy ludzie doceniają pracę innych, jeśli ci nic nie oczekują w zamian?

    • Piotr Michalak 2 września 2013 w 19:40 - Odpowiedz

      Nie doceniają. Nie chodzi o nie oczekiwanie zapłaty za swoją pracę – jak najbardziej musimy się zatroszczyć o swój byt. Chodzi o nie oczekiwanie w sensie mentalności, sposobu myślenia, o bycie przygotowanym na wszystko, o nie robienie sobie złudnych nadziei.

  34. Ewelina 2 września 2013 w 14:48 - Odpowiedz

    Dobre zasady 🙂 szczególnie ważne jest to żeby czuć się zobowiązanym wobec świata, bo postawa roszczeniowa i wynoszenie się ponad innych zabiją każdą inicjatywę i talent. Warto też więcej słuchać niż mówić 🙂

  35. MariaK 2 września 2013 w 14:22 - Odpowiedz

    Dzięki! Marzy mi się otrzymywanie podobnych tekstów np. w każdy poniedziałek. I może by inny tekst – prowokujący na podsumowań działań tygodniowych, czyli businesowy rachunek sumienia – np. w każdy piątek.

  36. Andrzej Pasławski 2 września 2013 w 14:07 - Odpowiedz

    Świetny post, naprawdę! Czegoś takiego ostatnio potrzebowałem – szukając ukonkretnienia własnej drogi.

    Pozdrawiam serdecznie.

    A.

  37. Anna N 2 września 2013 w 13:53 - Odpowiedz

    No i wszystko zostało napisane w Pana liście 😉 Ja bym dodała, że trzeba być trochę “szalonym” robić wbrew temu co nam rozum podpowiada, trzeba zawierzyć czemuś czego nie widzimy i nie możemy dotknąć.. – to jest szalone, tak często mogą nas ludzie odbierać, ale jeśli tak nas odbierają to znaczy, że brakuje im wiary, tej głębokiej wiary, są zbyt związani z wartościami przyziemnymi.. takich ciężko jest przekonać i myślę, że trzeba im dać wolną wolę.

  38. Piotr, to najlepsze co przeczytałem od 5 lat 🙂 Zdecydowanie potwierdzam, jak też zdecydowanie potwierdzam występowanie u mnie wspomnianych wahań nastroju, jakkolwiek najlepszym lekarstwem, jak napisałeś, jest skupienie się na klientach i ich potrzebach. I prawdziwa chęć służenia im. Ale aby to zaistniało, muszę/musimy działać zgodnie z celem, do jakiego zostaliśmy stworzeni.

    Serdecznie Cię pozdrawiam!
    Rafał

  39. Sylwester 2 września 2013 w 09:30 - Odpowiedz

    Świetny artykuł!
    Niektóre z tych zasad odnalazłem we wspaniałej książce Deepaka Chopry SIEDEM DUCHOWYCH PRAW SUKCESU.

    pozdrawiam

  40. Dlaczego oni są lepsi. - Paweł Warpechowski 2 września 2013 w 09:35 - Odpowiedz

    […] 4 morderców powodzenia […]

  41. A.W.D. 1 września 2013 w 21:29 - Odpowiedz

    A jak odkryć czego ludzie potrzebują i pragną? Ich autentyczne potrzeby nie zawsze idą
    w parze z pragnieniami (np. pragnienia każą czerpać tu i teraz a potrzeba perspektywistycznego spojrzenia, by ich potrzeby były zaspokojone). Jak więc spełnić oczekiwania klienta, by zaspokoić jego potrzeby i uraczyć pragnienia?

    • Servitium -Gustaw Lasek 2 września 2013 w 08:40 - Odpowiedz

      1. ODKRYĆ
      Nie da się odkryć czego ludzie potrzebują i pragną – ONI sami muszą to zrobić 🙂
      Najpierw trzeba odkryć czego my pragniemy i jakie jest nasze powołanie i je realizować, a nie zajmować się powołaniem innych.
      Gdy już sami wiemy możemy inspirować i zachęcać do tego innych.

      Ważne w odkrywaniu by:
      a) Odkryć co możemy robić w świecie by innym było lepiej, a nie zastanawianie się co możemy robić by to mi było lepiej.
      b) Co mamy robić (lub przestać robić) by w danej sytuacji być tym kim chcemy być i być szczęśliwymi już teraz w tej sytuacji.

      2. STRACH
      Strach jest niczym innym jak dylematami, niewiadomymi, niepewnością, zwątpieniem itp. a to wszystko podsuwa nie kto inny niż Szatan. Podobno diabeł zna tylko jedno słowo “ALE” (Ale Ci się nie uda…, Ale co na to inni…, Ale co inni pomyślą…, Ale jestem za młody/stary… itd.)
      Przeciwieństwem jest Jezus -to wiara i nadzieja (i jeszcze jeden składnik).

      • A.W.D. 2 września 2013 w 10:11 - Odpowiedz

        Dzięki 🙂

      • Wanda 2 września 2013 w 11:19 - Odpowiedz

        Rozpoznanie potrzeb, czy też chęć zainspirowania innych ludzi w dziedzinie, w której chcemy i lubimy działać to szeroku temat i nie chodzi o odzkrycie czyjegoś powołania.

  42. Dariusz 1 września 2013 w 14:24 - Odpowiedz

    Dochodzę do podobnych wniosków, że ludzie zbyt wrażliwi mają trudniej w życiu. Natomiast to na nich żerują biznesmeni bez wartości i zahamowań. To jest po prostu zasada „prawa dżungli” w wydaniu XXI w i to z punktu widzenia organizmu „zjadanego”.
    Kierowanie się tym co słuszne, dobre, prawe i mądre zawsze, wcześniej czy później, narazi nas na atak „ludzkich hien”, którzy tanim kosztem będą chcieli zdobyć „bogactwo”.
    Nie zawsze mamy wpływ na nasze nastroje, ale możemy być pewni, że one się zmieniają i będziemy mieć „dołki”. Jako jednostki jesteśmy narażeni na skutki stresu i depresji, stąd jedynym rozwiązaniem i to zgodnym z naturą jest wspólnota, społeczeństwo. Tylko w zorganizowanych strukturach możemy być efektywni. Zawsze trzeba pamiętać, że jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo współdziałających w jedności.
    Paradoksalnie koncentrując się na innych ludziach (np. rodzinie) możemy wpaść w pułapkę ograniczeń i barier do realizacji swojej pasji. Poświęcając się rodzinie i dbając o jej jedność i nierozerwalność musimy brać pod uwagę zdanie członków rodziny i ich wolę. A przecież w nawet najlepszych rodzinach nie ma jednomyślności i współdziałania i co w sytuacji, gdy uniemożliwiają nam realizację naszej pasji?
    Czy jesteśmy wstanie realizować się w sprzeczności z naszym małżonkiem bez konfliktu i ewentualnego rozpadu związku? Czy można działać na rzecz innych ludzi niszcząc relacje z najbliższymi? Zapewne można, ale czy to jest potwierdzeniem „na dobre i na złe, aż do śmierci”?
    Wcale nie trzeba oczekiwać działania reszty świata na naszą rzecz i korzyść, ale wydaje się być oczywistym, że społeczeństwo jako zbiorowość korzystająca z naszej pracy powinna mieć wypracowane wzorce i sposoby uaktywniania działalności jednostek w ich realnych uwarunkowaniach. Ja chcę pracować dla naszej wspólnoty i chcę pracować z pasją, ale czy społeczeństwo jest zainteresowane bogactwem jakie mogę wytworzyć, a przez które wszyscy się wzbogacamy. Chcę służyć i pomagać z własnej woli, ale też dla własnej satysfakcji poczucia wypełnienia swojego powołania i czynienia dobra.
    Nawet lekarze potrzebują pomocy i nie ma się co dziwić, że ktoś oczekuje pomocy. Dzieci osób niewykształconych nigdy nie miałyby szans na wykształcenie bez zewnętrznej pomocy posiadających wykształcenie. Całą sztuka trafić na „dobrych nauczycieli”!
    Odkryć swój talent i pasję każdy może – tak jak niemowa śpiewać. (bez urazy) Może się udać, ale prawdopodobieństwo sukcesu jest większe, jeśli ktoś nam pomoże. Większość z nas nawet nie potrafi czytać znaków, jakie wokół siebie widzimy, jak się komunikujemy. Nie jesteśmy wstanie posiąść wystarczającej ilości wiedzy, a samoistne sukcesy odnoszą tylko jednostki, którym „los” sprzyja.
    Wierząc, że Bóg jest w każdym z nas (w końcu wszyscy jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo), to licząc na Człowieka liczymy na Boga.
    Czy trzeba służyć „milionom”, czy wystarczy jednostkom, czy tylko służyć? Co mogę zrobić dla kraju, klienta, bliźniego – musze przekonać ich, że moja wizja działania, moje plany i możliwości są im potrzebne i mogą przynieść zysk. Próbuję, może Bóg da, że znajdzie się zapotrzebowanie, ale czy ja mam na to wpływ?
    Strach nie jest tylko złem, ale jest przede wszystkim pozytywną reakcją obronną naszego organizmu na nieznaną nam sytuację. Jako społeczeństwo powinniśmy uczyć jednostki panowania nad strachem.
    Nie jestem anonimem. Piszę i wypowiadam się. Działam w miarę możliwości. Ale mimo to chcę czegoś więcej, bo czuję niedosyt.

  43. Ar. 1 września 2013 w 09:57 - Odpowiedz

    Proste i prawdziwe…

Zostaw komentarz