Czego brakuje przedsiębiorcom do sukcesu?

Strona główna/Rozwój Biznesu, Rozwój osobisty/Czego brakuje przedsiębiorcom do sukcesu?

About the Author:

Od 2005 roku prowadzi przedsiębiorców do lepszej jakości życia. Pomaga podwoić dochody i podwoić liczbę godzin wolnego czasu poprzez organizację firmy i innowacje w modelu biznesowym. Założyciel Akademii Biznesu Piotra Michalaka. Przeczytaj więcej o historii Piotra.

29 komentarzy

  1. Tomek 30 maja 2015 w 15:35 - Odpowiedz

    Witam;
    Rozwój osobisty powinien być częścią życia każdego człowieka a już na pewno przedsiębiorcy.Nawyki i przekonania,posiadamy je wszyscy ale nie wszystkie są dobre,nawyki i przekonania trzeba nabywać i trzeba pielęgnować,one nas odzwierciedlają,wyrażają to co posiadamy w środku,powinna to być dobroć.Kampania z Damianem jest dobrym rozwiązaniem,ponieważ uczy myślenia,powinna nas napędzać i motywować do działania jak i do refleksji.Czas na jej odsłuchanie znajdziemy w samochodzie,podczas biegu,na spacerze,w parku na ławce,wszędzie tam gdzie powinniśmy się na chwilę zatrzymać i zastanowić kim tak naprawdę jesteśmy.Pozdrawiam chłopaki dajcie czadu z wdrażaniem tego w życie.

  2. Agnieszka 27 maja 2015 w 14:14 - Odpowiedz

    Cieszy mnie to nagranie. Przy moim biurku od 2 tygodni wisi lista z różnymi nawykami, które wzmacniam. Są na niej głównie kwestie, związane z aktywnością fizyczną, tzw. życiem kulturalnym oraz czasem dla najbliższych i przyjaciół. Jest też na niej regularne czytanie swojej misji oraz celów życiowych. Moja metoda to rozłożenie czynności tak, aby każdego dnia mieć 1-2 rzeczy do zrobienia. Pomaga mi zapisywanie tych rzeczy w kalendarzu, w planie tygodnia. Jeśli nie zapisałam czegoś – zdarzyło mi się tego nie zrobić. Pozdrawiam i życzę wszystkim powodzenia!

  3. Ilona 21 maja 2015 w 13:32 - Odpowiedz

    Witam!
    Dla mnie najtrudniejsze jest pogodzenie prowadzenia początkującej firmy – z obowiązkami rodzinnymi (dwójka dzieci w wieku 5 i 2). Mam niewielkie możliwości odcięcia się i zajęcia wyłącznie firmą – zazwyczaj jest to późno – kiedy jestem zmęczona lub w dzień kiedy dwulatek śpi (i to też nie zawsze). Ogólnie robię bardzo dużo i w wielu sferach – więc zastanawiam się nad jakim nawykiem ja mam pracować – rodzina jest dla mnie najważniejsza – to pewne, ale też chcę się rozwijać – dużo pracy włożyłam w to, aby rezygnować z pewnych rzeczy – ale ogólnie czuję się trochę rozdarta i ciężko mi się skupić w danym czasie na jednej tylko rzeczy…Wiem, że moja firma ma spory potencjał – i to też jakoś mnie mobilizuje, ale brak mi jasnej strategii….

    • Damian 23 maja 2015 w 13:58 - Odpowiedz

      Witaj!

      Jeszcze nie mam dzieci, ale z rozmów z moją klientką, która była w podobnej sytuacji wynikało, że jej na pierwszym miejscu przydały się zachowania, które pozwalały dawać więcej energii, bo zajmowanie się domem, dziećmi i jeszcze robienie czegoś ekstra (firma, własna edukacja, rozwój osobisty) wymaga najpierw zadbania o to, żeby mieć zwyczajnie na wszystko siłę. A to wymaga (w miarę możliwości) budowanie nawyków związanych z optymalizacją snu, dietą, stosowaniem drzemek energetycznych (power nap), ruchem, relaksem.

      Bez tego łatwo się wypalić…

  4. Marcin 21 maja 2015 w 10:53 - Odpowiedz

    ja chciałbym się pozbyć złych nawyków…..

  5. Aleksandra 20 maja 2015 w 23:19 - Odpowiedz

    Gdy tak myślałam o nawykach, jakie chciałabym w sobie wyrobić, zastanawiałam się , który wybrać. I właśnie stwierdzam, że odpowiedzią na każdy z nich jest jeden: świadomość tego, że nie muszę (choć nieraz wszystko we mnie i wokół mnie mówi, że muszę to czy tamto). Jestem wolna, nic nie muszę. Moje życie jest w moich rękach, co w danym momencie decyduję robić?
    Czyli chodzi o nawyk zatrzymania się by popatrzeć czy gnam do przodu bo “muszę” czy też to co robię jest wynikiem decyzji podjętej w wolności.

    • Damian 23 maja 2015 w 14:03 - Odpowiedz

      Fantastyczny nawyk myślowy – gratuluję!

      Podejście, które opisałaś ma wiele fajnych naukowo potwierdzonych właściwości 🙂

  6. Andrzej 20 maja 2015 w 14:56 - Odpowiedz

    Myślę ,że najtrudniej jest w ogóle zdobyć się na to ,aby im się przyjrzeć,że mamy jakieś nawyki ,które trzeba zmienić .

    • Damian 21 maja 2015 w 10:14 - Odpowiedz

      Oj prawda 😉

      Nawyk z definicji jest czymś co dzieje się bez udziału świadomości (bez potrzeby Twojej świadomej kontroli czy nawet rozpoczęcia), więc szukanie od razu konkretnych nawyków do zmiany jest średnio efektywne.

      Ale da się to zrobić szybko idąc po nitce do kłębka, gdzie początkiem nitki są objawy, które Ci nie pasują w danej sferze. Czyli jeśli np. męczy Cię brak czasu w firmie, to ja bym zbudował w pierwszej kolejności nawyk (i miałem taki) ewidencji Twojego czasu pracy (zapisujesz wszystko co robisz) – naprawdę otwiera oczy. Później patrzysz co Ci nie pasuje w tym jak już spędzasz czas (np. ciągłe odpowiadanie pracownikom, rozpraszanie się przez emaile/telefony) i wyciągasz z tego nawyki do zmiany.

      Wiele z tego co rozpoznasz to nawet nie będą nawyki, ale efekty gorszej organizacji, które da się szybko zmienić.

      Ale tutaj jeden bardzo ważny wniosek, który często umyka gdy mówimy o zmianie nawyków: zmianę nawyków powinno poprzedzać wyrobienie najpierw kilku drobnych, które właśnie pozwolą Ci monitorować bieżące zachowania i śledzić samą zmianę nawyku.

      Czyli w naszym przykładzie z firmą: przed zmianą nawyków warto najpierw wyrobić (chociaż na tydzień) nawyk ewidencji swojego czasu pracy. W sferze duchowej: np. nawyk codziennego wieczornego rachunku sumienia itp.

      Bez śledzenia i monitorowania BARDZO ciężko jest wprowadzić jakąkolwiek zmianę. Stąd zmianę nawyków powinno poprzedzać WYROBIENIE nawyków, które właśnie pozwolą nam śledzić i monitorować te sfery, które chcemy zmieniać

  7. Katarzyna 20 maja 2015 w 14:17 - Odpowiedz

    Święte słowa Piotrze :). Jest to bardzo, bardzo trudne – nie pracować “w firmie” a “nad firmą”, jednocześnie znajdując czas na odpoczynek czy na rozwój duchowy. Próbuję od prawie roku, dzięki pomocy Akademii zmieniłam mnóstwo rzeczy – ale dopiero ostatnia konsultacja z Tobą uświadomiła mi, że jednak najważniejszego problemu cały czas nie rozwiązałam. Tego nawyku pracy nad firmą a nie w firmie – chociaż mówiłeś i mówisz o tym cały czas – niemal aż do znudzenia (tutaj – serdeczne dzięki za anielską cierpliwość :)). Największym wyzwaniem jednak jest JAK to zrobić, gdy się ma malutką firmę. Bo to, że trzeba – to już dla mnie było oczywiste w tamtym roku, więc próbowałam różnymi metodami. Ale żadne półśrodki nie zadziałały, co mi uświadomiłeś bardzo jasno. Teraz “idę na całość”. Właśnie jestem w trakcie przeprowadzki firmy “na swoje”. Tam nie będzie problemu, że nie mam gdzie pomieścić potrzebnych mi pracowników. Mam nadzieję, że teraz już się uda zrealizować to, co mi radziłeś.

  8. Jacek Wiktor 20 maja 2015 w 13:09 - Odpowiedz

    Tak właśnie Piotrowi zawdzięczam bardziej strategiczne podejście do firmy. Nawyk nad którym teraz najwięcej pracuje to nauka liczenia i rachunkowości. Moje artystyczne (i dysleksja) podejście tutaj nie pomaga. Szukam osoby , która z którą mógłbym się w tych tematach skonsultować i czegoś nauczyć:)

    • Damian 21 maja 2015 w 10:33 - Odpowiedz

      Witaj Jacku – spotkaliśmy się na szkoleniu Marcina Matuszewskiego, pamiętasz?

      Rozmawialiśmy o Twoim pozyskiwaniu klientów do firmy.

      To Piotr jest tutaj ekspertem od biznesu (więc Piotrze popraw mnie koniecznie jeśli powiem coś nie tak), ale pozwól, że spytam (mając ogólne pojęcie na temat tego co robisz na podstawie naszej rozmowy) – warto Ci uczyć się w ogóle rachunkowości?

      Jako przedsiębiorca Twoim OBOWIĄZKIEM powinno być przeznaczanie swojego czasu na aktywności, które są (lub będą) więcej warte (w przeliczaniu na godziny) niż nauka i prowadzenie księgowości.

      Jeśli patrząc na zł/h Twojej pracy zaczyna opłacać się samemu prowadzić sobie księgowość… to z ekonomicznego punktu widzenia zyskowniej Ci będzie otworzyć biuro rachunkowe niż kontynuować bieżącą działalność.

      • Piotr Michalak 23 maja 2015 w 12:12 - Odpowiedz

        Jackowi chyba chodzi o coś więcej niż samą rachunkowość. Czytam między wierszami, że chodzi o nadzór właścicielski, tj. o sprawowanie kontroli nad finansami. Proste rzeczy takie jak monitorowanie stanu gotówki, inwestycji i oszczędności, budżetowanie zapasu na podatki i zaplanowane wydatki / inwestycje, monitorowanie wydatków itd. Niestety księgowa tego za nas nie zrobi, chyba że pracuje u nas na etacie wewnątrz firmy.

  9. Ireneusz 20 maja 2015 w 11:59 - Odpowiedz

    Witam,
    Tak, nie da się ukryć że nawyki i przyzwyczajenia to druga natura człowieka. Ich zmiana nie jest łatwa, ale czasami bardzo ważna. W szeroko pojętej dziedzinie działalności biznesowej na pewno też, chociaż w niej akurat nie mam za dużego doświadczenia. Ja lubię, często generalizując odrobinę, zwracać uwagę na jakość. Podnoszenie jakości, szczególnie w relacjach z innymi ma dla mnie kluczowe znaczenie. Dotyczy to relacji w firmie, z klientami, ale bazą często są nasze relacje rodzinne. Moim sposobem na ich pozytywną zmianę i podnoszenie ich jakości jest zatrzymanie się, rozejrzenie (kontestacja) i dopiero wtedy działanie. Czyli jednym słowem slowdown. Więcej inspiracji i szczegółów staram się umieszczać na mojej stronie slowfamily.pl. Może będzie to dla kogoś również inspiracją do zmiany 🙂

  10. Monika Myszka-Wieczerzak 20 maja 2015 w 11:53 - Odpowiedz

    Ja obecnie pracuję nad nawykiem: 8 godzin snu, co oznacza, że uczę się rezygnować z wieczornego szperania w internecie i pilnuję, by chodzić spać o 22. Trudne to, gdy przez cały dzień zajmuję się intensywnie dziećmi i domem, a mam silną potrzebę rozwijania się na innych polach (m.in. rozwijanie wizji mojej przyszłej, wymarzonej firmy). Inna rzecz, to od dwóch miesięcy chodzę dwa razy w tygodniu wieczorem na siłownię, by zrobić coś dobrego dla swojego ciała, które od lat zaniedbywałam. I tu też obserwuję, że czasem trudno mi wytrwać w tym nawyku ćwiczenia, bo coś w środku woła mnie, bym zajęła się w tym czasie czytaniem rozwojowych książek, pisaniem artykułów na moją stronę czy fragmentów planowanej książki. Nie wiem, czy w wyrabianiu nawyków, też nie potrzeba rozwinięcia jakiejś strategii, żeby je priorytetyzować, a jednocześnie umieć wychodzić poza utarte do tej pory schematy zachowań. Co o Tym myślicie?

    • Damian 21 maja 2015 w 10:51 - Odpowiedz

      Jeśli mówimy o zmianie/tworzeniu nawyków, żeby wspierały Cię w Twoich celach, to psychologiczne nazywa to samoregulacją (self-regulation). W obrębie tej samoregulacji mamy tonę czynników (o nich było w poprzedniej prezentacji), które mogą Cię wspierać i przeszkadzać – nawyki są jednym z nich.

      Jednak jednym z najważniejszych czynników samoregulacji nie są nawyki… tylko jasne, niekonfliktujące i SPRIORYTETYZOWANE cele (i wartości, które kryją się za tymi celami).

      Bez tego każda próba zmiany – czy to nawyku czy zmiany bez nawyku – będzie trudna i zazwyczaj chwilowa.

      Przykład: jeśli nie ustalisz sobie jasno i zawczasu, że 8h snu jest dla Ciebie ważniejsze, niż praca nad firmą, to nawet jeśli gdzieś w głębi siebie tak uważasz, to np. będziesz często kuszona pracą nad firmą po 22 i będziesz zużywała swoją silną wolę, żeby odeprzeć tę pokusę i przekonać siebie, że jednak warto żebyś poszła teraz spać.

      To niepotrzebna walka, która – po pierwsze jest męcząca, a po drugie – czasami może skończyć się przegraną. A wynika w 100% TYLKO z tego, że wcześniej te wartości (sen i praca nad firmą) nie zostały jasno ułożone w kolejności co jest ważniejsze od czego.

      Więc Moniko TAK, jak najbardziej trzeba spriorytetyzować wszystkie wartości (i wynikające z nich Twoje cele i działania) i to powinna być w ogóle PIERWSZA rzecz przed jakąkolwiek zmianą. Bez tego – to jak ciągnięcie kotwicy przy bieganiu. Dużo niepotrzebnego wysiłku, dużo zużywania siły woli (siła woli ma fizjologiczne podstawy i działa trochę jak mięsień – też się męczy), która może Ci się przydać na inne rzeczy i niepotrzebne wewnętrzne konflikty, które czasami mogą się kończyć nie tak jakbyś chciała.

      • Monika Myszka-Wieczerzak 22 maja 2015 w 12:55 - Odpowiedz

        Damianie, dziękuję za rzetelną i bardzo konkretną odpowiedź. To wnosi dużo światła do moich dylematów. Widzę też, że chcę sięgnąć do tych prezentacji, o których piszecie/mówicie z Piotrem. Zatem – będziemy w kontakcie 🙂 Pozdrawiam ciepło!

  11. Tomasz Saluno Idaszek 20 maja 2015 w 09:54 - Odpowiedz

    Sam jestem w trakcie wypracowywanie systemu pracy. Chciałem wspomnieć o czymś, z czym ma zapewne bolączkę wiele osób. (Chociaż ludzi jest tyle, że pewnie nawet z najmniej popularną rzeczą spośród bolączek, ciagle problem na wiele osób a nie tylko kilka…) Niemniej. Skuteczne wykonywanie swoich zadań, w określonym czasie pracy w ciągu dnia. Z jasnym oddzieleniem czasu dla siebie. Wyrobienie nawyków np. pracy do od 9-18. Przy czym, w moim przypadku to praca w domu, z laptopa. WWW, SEO, Social Media i ogólnie eBusiness. Przy czym, praca wymagająca skupienia, często przerywana jest mailami i telefonami na które muszę odpowiedzieć od ręki, bo to przeważnie zamówienia. Zamówienia na które trzeba odpowiedzieć natychmiast, lub liczyć się z tym, że klient zadzwoni za 1-2 minuty do konkurencji z jednego ponieżej wyniku wyszukiwarki Google i zostanie tam obsłużony. W skrócie wyrobienie sobie nawyków, które pozwolą podzielić dzień na okres pracy i wolnego. Po to by nie mieć w ciągu dnia średniego poziomu pracy i kończyć po nocy, bo w sumie nie zrobiło się tyle ile się chciało więc jak tu moralnie robić już sobie wolne skoro jeszcze jasno… Po prostu, aby wyglądało to jak powinno. Część dnia efektywna praca, reszta dnia efektywny odpoczynek. To moje marzenie i potrzeba. I na przestrzeni lat da mi to sukces.

    • Krzysztof 20 maja 2015 w 22:21 - Odpowiedz

      Borykam się z tym samym problemem: ile jest faktycznej pracy “netto” w mojej pracy “brutto”???

    • Damian 21 maja 2015 w 11:03 - Odpowiedz

      Jeśli mogę coś podpowiedzieć – swoim klientom na pierwszym miejscu polecam podzielenie pracy na bloki 50-minutowe i trzymanie się ich (najlepiej użyć do tego nawyków, które pozwolą Ci je łatwo zaczynać i kończyć) – i to robi BARDZO wyraźną różnicę.

      Przy pracy ciągłej (bez wyraźnego podziału na bloki pracy i chwilowego relaksu między nimi) prędzej czy później każdy z nas zaczyna odpływać myślami i się rozpraszać. To normalne i z tym się nie walczy – to się kontroluje planując po prostu regularne przerwy.

      Jeśli nie zaplanujesz przerw one nastąpią i tak – ale wtedy mniej lub bardziej świadomie “rozwodnią” Twoją pracę w niekontrolowanym stopniu i czasie i wtedy – jak napisał Krzysztof – nie wiadomo ile jest pracy “netto” w “brutto” bo ona się zlewa z okresami, kiedy Twój umysł potrzebuje chwili wytchnienia.

      To naprawdę pierwsza rzecz jaką zalecam swoim klientom i robi OGROMNĄ różnicę. Komentarze to nie miejsce, żebym mógł (zresztą i tak się nie da w pełni) opisać resztę, ale gdyby Cię to interesowało, to mam na ten temat produkt: http://easyworksystem.pl/

  12. Ewa 20 maja 2015 w 09:33 - Odpowiedz

    Dzięki Piotrze za filmik.
    Ja np muszę popracować nad nawykiem koncentracji na jednym zagadnieniu w danym czasie. 🙂
    Pozdrawiam serdecznie!

  13. Grażyna 20 maja 2015 w 08:49 - Odpowiedz

    Witam Panów,
    prezentacje Damiana oglądam od kilku lat są świetne, Twoje Piotrze również. Okazuje się że wielu spośród moich autorytetów w biznesie, ludzie sukcesu medytują i do tego zachęcają. Od niedawna uczę się medytacji. Może ten temat Damian wziąłby na warsztat? Byłabym wdzięczna. Wpływ medytacji na rozwój osobisty i na inne obszary?
    Pozdrawiam.

    • Damian 21 maja 2015 w 11:29 - Odpowiedz

      Wziąłem go na warsztat, ale dzieliłem się nim na razie tylko z prywatną grupą ok. 100 klientów, bo niestety tematu medytacji nie da się potraktować krótko – trzeba mieć pełniejszy obraz, bo to genialne narzędzie do budowania samodyscypliny, ale też temat BARDZO blisko zagrożeń duchowych.

      Jest cieniutka granica pomiędzy medytacją, która stanowi zagrożenie duchowe i medytacją, która – wierzę w 100% zgodny z wolą Boga sposób – jest świetnym ćwiczeniem dla Twojej koncentracji i buduje w Tobie zdolność samodyscypliny (oraz daje wiele innych naukowo potwierdzonych korzyści).

      I nie – nie musi to być tylko medytacja chrześcijańska. Prywatnie nie jestem zresztą zwolennikiem używania jej w celu zyskiwania korzyści, które pewnie miałaś na myśli kiedy pisałaś o medytacji, bo medytacja chrześcijańska jest bardziej ćwiczeniem duchowym i to powinna być główna motywacja jego wykonywania. Wykonywanie go wyłącznie w celu zyskiwania potwierdzonych przez naukę “twardych” korzyści zdrowotnych, emocjonalnych i umysłowych wydaje mi się pewnym… nie wiem jak to nazwać… instrumentalnym traktowaniem Boga.

      Ale to wyłącznie moja opinia i odczucia (można się z nimi nie zgadzać i nie będę się tutaj wykłócał) i po prostu ja oddzielam modlitwę i kontemplację od medytacji w celu budowania samodyscypliny.

      Jednak proszę nie otwierajmy tego tematu bardziej, bo tego naprawdę nie da się wyjaśnić wystarczająco w komentarzach. Na to potrzeba wykładu. Zwłaszcza jeśli wchodzimy na grunt zagrożeń duchowych, które są niestety często kompletnie źle zrozumiane.

  14. jacek2v 20 maja 2015 w 08:07 - Odpowiedz

    Właśnie dziś z rana usiadłem do reguł w firmie – przypadek? 🙂

  15. Sebastian 19 maja 2015 w 13:33 - Odpowiedz

    Piotrze i Damianie,
    obecnie jestem w sytuacji, w której z dziewczyną przeprowadzam się do większego miasta. Będę zaczynał swoją karierę IT od zera, i również hobby w którym chcę się rozwijać po godzinach.

    Z jednej strony męczy mnie ciągłe planowanie, z którego mało wynika (dużo kroków w moim potencjalnym planie nie ma racji bytu – po studiach jestem teoretykiem, który nie poznał żadnej poważnej organizacji od środka). Z drugiej boję się tego, o czym Piotrze mówisz w tym filmie – iż pracując na etacie 8h dziennie tak naprawdę nie będę pracował nad strategią rozwoju swojego życia.

    Jak ten strach przekuć w złoty środek, tj. nie obawianie się ani jednego ani drugiego tylko działanie optymalne, aby się rozwinąć? Od czego mogę zacząć jako młody człowiek z oszczędnościami, z Waszego doświadczenia?

    • Gustaw 20 maja 2015 w 09:15 - Odpowiedz

      -W 100% zgadzam się z Piotrem odnośnie tego co mówi.
      -Sebastianie od czego możesz zacząć, ja polecam od Akademi Biznesu http://bitly.com/akademia-biznesu-pm

    • Damian 21 maja 2015 w 11:40 - Odpowiedz

      Z mojej perspektywy dodam tylko, że nie musisz się obawiać, że etat Cię kompletnie zablokuje. Oczywiście, że będzie trudniej, ale sam w swoim zespole mam 4 osoby, które pracują ze mną “po godzinach” swoich normalnych etatów.

      Jedna z nich została nawet product managerem mojego największego projektu. Inna ma żonę i dziecko.

      Oczywiście w dalszych planach mam nadzieję ich “przejąć” całkowicie (i im też by to pasowało z tego co rozmawialiśmy), ale zauważ, że udało im się zaangażować w naprawdę czasochłonny projekt mimo swojego normalnego etatu. Ba! 3 z nich udało się w niego wejść właśnie DZIĘKI ich umiejętnościom i doświadczeniu zebranym dzięki posiadanym etatom.

      Moim zdaniem – jeśli mądrze wykorzystasz doświadczenie zdobyte w większej firmie (i będziesz patrzył na jej procedury i organizację oczami przedsiębiorcy) to zdobędziesz bezcenną lekcję prowadzenia biznesu.

      Ja się np. dużo nauczyłem od samego tego jak moja żona się zatrudniała – jak wyglądał proces rekrutacji do firmy, jakie pytania jej zadawali, jak i kto ją później szkolił i wprowadzał do firmy itd.

      Podsumowując – nie bój się etatu. Nie tylko całkowicie nie blokuje, ale może być naprawdę cenną lekcją przedsiębiorczości 🙂

Zostaw komentarz