[Inspirująca historia] „6 miliardów dolarów”

Strona główna/Rozwój Biznesu, Zarządzanie Strategiczne/[Inspirująca historia] „6 miliardów dolarów”

Kilka lat temu pewien znany doradca został zaproszony przez znaną firmę odzieżową generującą 6 miliardów dolarów obrotu rocznie. Gdy tylko rozpoczęło się spotkanie, zapytał dyrektorów:

– Jak myślicie, o ile jesteśmy wstanie zwiększyć zysk netto waszej spółki?

Po chwili milczenia z sali padła odpowiedź dyrektora finansowego:

– Sądzę, że ciągu 5 lat, jeśli włożymy w to wiele wysiłku, jesteśmy w stanie być może nawet podwoić swój zysk z pięciuset milionów do jednego miliarda dolarów rocznie.

Na sali rozległy się pomruki niepewnej zgody. Konsultant jednak wiedział, że możliwe są jeszcze lepsze rezultaty…

– A czy udałoby się wam w ciągu 5 lat zwiększyć zysk netto nie do jednego miliarda, lecz do czterech miliardów?

– Nie ma takiej możliwości. Rynek jest zbyt konkurencyjny. Próbowaliśmy już wszystkiego. I tak mamy świetne wskaźniki. Lepsze niż konkurencja.

Konsultant niewzruszony kontynuował.

– Zapewne sądzicie, że to sukces, gdy uda Wam się przynieść kilka milionów oszczędności, prawda?

– Tak jest. Poprzez takie działania niestety nieprędko osiągniemy choćby miliard dolarów zysku.

– Jest coś, czego dziś nie widzicie. Odkryjemy to wspólnie. Każdy sklep prowadzi
ewidencję magazynu. Odpowiedzcie mi zatem, ilu produktów z waszego asortymentu brakuje w sklepach? Jakie są braki?

– Nikt tego dokładnie nie liczy, nie mamy takich danych. Ale można szacować, że brakuje około 30% produktów.

– W związku z tym ile sprzedaży tracicie z powodu braków magazynowych?

– Zapewne poniżej 30%, bo klient zwykle wybiera i kupuje coś innego.

Doradca wiedział, że prawda wygląda zgoła inaczej…

– Obawiam się, że to nieprawda. Odpowiedzcie mi proszę, czym się wyróżniają artykuły, których brakuje w sklepie?

– Są to produkty chodliwe, które zbyt szybko się wyprzedały.

– Czyli popyt na brakujące artykuły przewyższa średni popyt na większość towarów, które są  ciągle na stanie. Zauważcie zatem, że dany produkt, którego brakuje, mógłby zostać kupiony nie tylko jeden raz… 30% brakujących towarów nie oznacza jedynie 30% spadku sprzedaży…

Po sali przeszedł szum. Menedżerowie nie zdawali sobie sprawy z tak prostego faktu. Jeden z nich zawyrokował:

– To prawda. Straty znacznie przekraczają odsetek braków magazynowych. Podejrzewam, że mogą dosięgać nawet 50%.

– To jednak nadal niepełen obraz sytuacji. A gdybym odwiedził wasze centrum magazynowe w dowolnym regionie po trzech miesiąch od rozpoczęcia sezonu… Czy mogłoby zabranąć niektórych artykułów?

– Oczywiście, że tak…

– Zauważcie, że wykazy sklepowe nie uwzględniają towarów, których zabrakło na poziomie waszych magazynów. Tego jest jeszcze więcej niż 30% braków.

Na sali zawrzało. Zaskoczeni menedżerowie zaczęli dyskutować. Konsultant kontynuował:

– W takim razie ile artykułów brakuje w magazynach po trzech miesiącach?

Dyrektorzy zaczęli się naradzać, jeden z nich sprawdził dane w komputerze.

– Z tego co widzę, po trzech miesiącach brakuje nam 1/3 jednostek magazynowych…

– Czy zatem rozumiecie, że aż przez połowę sezonu, to jest dalsze trzy miesiące, nie jesteście w stanie sprzedawać tych artykułów? To znaczy, że ich sprzedaż mogłaby być dwukrotna! A jeśli jakiś artykuł wyczerpuje się po miesiącu… moglibyście go sprzedawać przez kolejne 5 miesięcy. Czyli tracicie pięciokrotność jego sprzedaży.

Wniosek wydawał się oczywisty, jednak nikt z obecnych na sali nigdy się nad tym nie zastanawiał. Zapanowała cisza. Konsultant kontynuował.

– Zastanówmy się zatem… Ile sprzedaży obecnie tracicie przez niedobory, uwzględniając powyższe wnioski?

Zaszokowany dyrektor finansowy jako pierwszy skonkludował…

– Sądzę, że tracimy co najmniej 50% sprzedaży… To znaczy, że wielkość sprzedaży mogłaby ulec podwojeniu, gdyby zlikwidować wszystkie niedobory.

– A czy musielibyście ponosić jakieś większe inwestycje w infrastrukturę, gdyby niedoborów nie było?

– Nie. Zwiększeniu uległyby wyłącznie wydatki na towary nabywane u stałych dostawców.

– A ile wynoszą koszty produkcji waszych towarów? Jaki procent ceny?

– Płacimy naszym dostawcom około 20% ceny towarów.

– Jeśli wasza firma płaci dostawcom za produkcję zaledwie 1/5 swojej ceny sprzedaży to 80%  wpływów wygenerowanych przez wzrost sprzedaży zasiliłoby zysk netto. Jakiego zatem zysku netto mógłbym się spodziewać w momencie usunięcia niedoborów?

– Sprzedaż uległaby podwojeniu… a z tego 80% zasiliłoby zysk. Osiągnęlibyśmy ponad cztery miliardy dolarów dodatkowego zysku!

Na sali zapanowała cisza. Do tej pory nikt z menedżerów po studiach MBA nie zdawał sobie sprawy z potężnych wniosków, które wynikają ze zrozumienia, czym są koszty stałe i zmienne. Konsultant zaczął pisać na tablicy.

– Podsumujmy fakty. Każdy z waszych produktów ma zaledwie sześciomiesięczny czas „życia”. Tyle trwa sezon. Z jednej strony macie duże braki, a z drugiej strony nawet 30% produktów nie jest sprzedawanych w firmowym sklepie, lecz w outletach. Tam wasze końcówki serii są sprzedawane ze zniżkami. Jak dużymi?

– Zniżki sięgają rzędu 30-70%…

– Dodatkowo zwykłe sklepy detaliczne też organizują wyprzedaże posezonowe, które jednak zaczynają się nawet dwa miesiące przed końcem sezonu. Jak wiele produktów w dystrybucji jest przestarzałych i ląduje na wyprzedażach?

– Około 30%… Jednak nie mamy na to wpływu. Nikt przed rozpoczęciem sezonu nie wie, który z naszych projektów sprzeda się lepiej, a który gorzej. A zamawiamy z góry na cały sezon!

– I tu jest pies pogrzebany. Zauważcie jedną rzecz i odpowiedzcie mi na pytanie: kiedy dowiadujecie się jaki będzie popyt na poszczególne towary w danym sezonie?

– Po mniej więcej dwóch tygodniach… najdalej po miesiącu.

– Wtedy też wiecie, jakie jest realne zapotrzebowanie na rynku na poszczególne towary. A gdyby tak zaopatrywać sklepy dużo częściej, ale w dużo mniejsze porcje produktów?

– Ale nikt tego nie robi. Wszyscy tak działają. Musimy czekać aż dwa miesiące, zanim zamówiony towar do nas dotrze.

– Dlaczego? Jak to się dzieje? Przecież wyprodukowanie danej części garderoby zajmuje netto maksymalnie trzydzieści minut.

– Ale my składamy bardzo duże zamówienia…

– Czy widzicie zatem, że tkwicie w błędnym kole? Składacie duże zamówienia, aby nie było braków, jednak przez nie część towaru zalega na półkach i musicie czekać aż dwa miesiące na dostawę. Moglibyście zamawiać mniej, za to częściej i tylko z tego powodu czas dostawy mógłby wynieść mniej niż dwa miesiące. O ile wzrosłyby wasze koszty, gdyby zamawiać w fabrykach dużo mniejsze partie towaru, za to częściej?

– Podrożałby tylko transport… Musielibyśmy importować drogą lotniczą, a nie morską… Jednak nadal byłoby to opłacalne, gdyby uwzględnić fakt, jak dużo tracimy przez niedobory.

– To prawda. Moglibyście zaczynać sezon z zapasem towarów – dostarczonych drogą morską – na zaledwie pierwszy miesiąc. Po pierwszych 2-3 tygodniach ocenicie popyt na poszczególne towary. Najbardziej chodliwe towary będziecie ściągać w trybie pilnym drogą lotniczą. Resztę – drogą morską. Czy to będzie stanowiło problem dla fabryk?

– Nie, bo produkowanie odzieży krótszymi seriami nie wymaga zwiększania przepustowości linii produkcyjnych.

– Zgadza się. Ale jest jeszcze jeden problem. Detaliści. Zamawiają od was jak największą ilość towaru, aby uzyskać upusty.

– Tak działa cała branża handlowa.

– Jednak zgodzicie się, że towar niewyeksponowany gorzej się sprzedaje – i vice versa. Co natomiast robi detalista, gdy część zamówionego u was towaru nie sprzedaje się?

– Eksponuje go lepiej, aby się go pozbyć… Zachęca sprzedawców do wypychania niechodliwego towaru.

– Wszyscy tego doświadczyliśmy w sklepach. Zmniejsza to zaufanie detalistów do waszych handlowców, którzy wpychają im niechodliwy towar. Zmniejsza to zaufanie klientów detalicznych do waszych odbiorców, bo ich sklepowi sprzedawcy robią to samo. Ale sprzedaż detalistów mogłaby być dużo wyższa, gdyby eksponować i promować hity!

Menedżerowie byli zaszokowani tą konkluzją. Do tej pory byli przyzwyczajeni do sposobu, w jaki działa cała branża handlowa. Nikt do tej pory nie zakwestionował tak podstawowych reguł handlu.

– A jak zmieniłaby się wasza relacja z detalistami, gdybyście premiowali nie duże zamówienia… ale całą wielkość sprzedaży waszej marki w danym sezonie? Spójrzcie. W tym momencie nie macie już niedoborów w magazynach. Teraz możecie zaoferować szybką realizację zamówień. Co by się stało, gdyby detalista otrzymywał od was dostawy najbardziej chodliwych towarów w ciągu dwóch dni od zamówienia?

– To sprawi, że ich zamówienia będą odzwierciedlać realne potrzeby rynku… Ilość towaru lądującego na wyprzedażach i outletach spadnie z trzydziestu procent do – może – paru procent…

– Będziecie też mogli wówczas rekomendować detalistom zakup nie tych towarów, których sami nie macie gdzie upchnąć… lecz tych, o których wiecie, że są najpopularniejsze w innych sklepach. Jakie to będzie miało skutki?

– Prawdopodobnie za parę lat detaliści znowu zaczną nam ufać!

Na sali rozbiegł się śmiech. Radość była tym większa, im bardziej zdawano sobie sprawę, że możliwe do osiągnięcia wzrosty zysków grubo już przekroczyły wartość pięciu miliardów dolarów. Zaledwie godzinę wcześniej dyrektorzy nie śmieli myśleć nawet o podwojeniu zysku…

Konsultant uciszył wszystkich.

– To jeszcze nie koniec. Co jeszcze w branży odzieżowej napędza sprzedaż? Podpowiem: nowe kolekcje. A ile robicie ich rocznie?

– Dwie… ale rozważamy zmianę na cztery.

– A ile macie rodzajów produktów?

– Bardzo wiele. Osiemdziesiąt tysięcy. Klienci są dziś bardzo wybredni. Musimy zaspokoić każdą potrzebę rynku.

– A ile jednostek znajduje się w typowym sklepie detalicznym?

– Około… dwóch tysięcy.

– Czy widzicie już co jest możliwe? To zaledwie mały wycinek całej waszej gamy produktów. Dzięki tym zmianom możecie nie tylko zmniejszyć ryzyko detalistów… Wasze kolekcje mogą się pojawiać nie tylko dwa razy na sezon… Teraz, widząc na bieżąco potrzeby rynkowe, co miesiąc możecie wypuszczać nową kolekcję i na bieżąco reagować na zmieniającą się modę i pogodę.

KONKLUZJA

Jak widzisz, największe możliwości ukryte są w zmianie reguł gry i zasad… Czasem zasad oczywistych, których dawno już nikt nie kwestionuje.

W taki właśnie sposób pracują nasi klienci w „Akademii Biznesu Piotra Michalaka”. Obiecujemy w niej – skromnie – podwojenie dochodu netto ze sprzedaży albo zwrot pieniędzy. Jednak dla ambitnych możliwe jest wiele więcej.

To studium przypadku to moja autorska parafraza pewnej historii… Know-how nigdy nie jest za darmo, a ja kocham ludzi, którzy podobnie jak ja – kochają mądrość i w nią inwestują. Dlatego więcej ujawniam wyłącznie klientom „Akademii”.

Kwestionuj oczywiste założenia. Poszukuj przełomowych rozwiązań. Zachowaj dziecięcą świeżość umysłu. Zawsze pytaj „dlaczego”!

Zapraszam do „Akademii Biznesu Piotra Michalaka”. Zapisy do V edycji otwieramy już w ciągu kilku dni.

About the Author:

Od 2005 roku prowadzi przedsiębiorców do lepszej jakości życia. Pomaga podwoić dochody i podwoić liczbę godzin wolnego czasu poprzez organizację firmy i innowacje w modelu biznesowym. Założyciel Akademii Biznesu Piotra Michalaka. Przeczytaj więcej o historii Piotra.

17 komentarzy

  1. Jacek 5 lutego 2016 w 11:15 - Odpowiedz

    Piotrze, firm, które mają miliardowe obroty nie jest za dużo. Zwłaszcza, że mówimy o miliardach dolarów.
    Czy ta historia ma jednak przełożenie na rzeczywistość małych i średnich firm? Takich jakich jest w Polsce najwięcej. Co może im dać taki sposób rozumowania? Czy mogą coś zyskać? Jeżeli tak, to w jaki sposób i jakim kosztem?

    • Strategie Rozwoju 6 lutego 2016 w 15:27 - Odpowiedz

      Jacku, ta historia jak najbardziej ma przełożenie na małe i średnie firmy (zresztą w tych miliardowych firmach jest znacznie trudniej poprawić wyniki niż w tych małych). Właśnie tego typu rozwiązania wdrażamy w Akademii Biznesu Piotra Michalaka do polskich małych i średnich firm. Wykorzystujemy do tego konkretne narzędzia i właśnie sposób myślenia przedstawiony w tej historii.

  2. Leszek 16 sierpnia 2015 w 15:53 - Odpowiedz

    Wspaniała perspektywa, jak coś takiego opracować dla studia mebli kuchennych.
    Pozdrawiam,
    Leszek Ważydrąg

  3. Sebastian 15 sierpnia 2015 w 14:27 - Odpowiedz

    Ciekawe spojrzenie. Zacząłem się zastanawiać jak tego typu schematy da się przenieść na usługi.

  4. RADEK S 11 sierpnia 2015 w 21:56 - Odpowiedz

    SUPER TEKST. TO TERAZ JUZ WIEM DLACZEGO W TAK UPALNE DNI W TYM MIESACU NIE MOGE KUPIC KROTKICH SPODENEK BO NA WIESZAKACH WISZA KURTKI I SWETRY……:):)

  5. Tomasz 11 sierpnia 2015 w 20:46 - Odpowiedz

    A to nie jest przypadkiem cytat z książki (…) Przydałoby się podać jakieś źródło a nie ot tak sobie “parafrazować”. Więc to o to się rozchodzi w tej Akademii Biznesu? I po co te podchody?

    • Piotr Michalak 11 sierpnia 2015 w 23:25 - Odpowiedz

      Po to, bo mamy rozpisane całkiem rozbudowane drzewko z dobrym uzasadnieniem dlaczego nie warto ujawniać metody, drogi Tomaszu! 🙂 Odezwij się na priv na piotr@ w domenie strony, to pogadamy, nie na forum publicznym o takich grubych tematach.

  6. Damian Rosiński 11 sierpnia 2015 w 17:18 - Odpowiedz

    Ciekawa historia.
    Tutaj nasuwa mi się coś takiego jak Pokora.
    Jestem specem w swojej dziedzinie, znam się na wszystkim i dlatego często zamykam sobie drogę do większego rozwoju. Mogę się zamknąć w swoich schematach i nieomylności i tracić… tracić aż w końcu nastąpi wake-up.
    W prostocie jest Piękno, ale my wolimy iść tą skomplikowana drogą na około a czasem wystarczy po prostu zatrzymać się i posłuchać co inni mają do powiedzenia.
    Historia przypomina mi o tym że warto być otwarty na coś “poza” – badając przy tym czy przyniesie to DOBRO po dwóch stronach.
    Pomyślności w Drodze.

  7. Piotrze, świetna historia! czytałem z zapartym tchem 🙂 Dziękuję!

  8. Kamil 11 sierpnia 2015 w 15:00 - Odpowiedz

    I ktoś na sali spisał całą rozmowę słowo w słowo?
    Nie mniej jednak ciekawa historyjka

    • Piotr Michalak 11 sierpnia 2015 w 17:13 - Odpowiedz

      To parafraza opublikowanego w formie raportu studium przypadku. Oczywiście, nikt nie spisuje dialogów słowo w słowo. Chodzi o zachowanie sensu.

  9. po prostu 11 sierpnia 2015 w 14:36 - Odpowiedz

    Był kiedyś pewien młodzieniec, któremu nikt nie potrafił się oprzeć. Jak się okazało, na wszystkie rzeczy patrzył odwrotnie. Nie wiem, czy według czytających ten post, będzie to miało sens, ale dzięki takiemu spojrzeniu na otaczający go świat, wprowadził wiele nowości oraz rzeczy, dzięki którym wielu ludzi zostało miliarderami. Nie wiem czy to zrozumiecie, ale patrzcie na świat odwrotnie.

    Dziękuję Piotrze za wspaniały artykuł. Oby więcej takich dzieł wychodziło spod Twojego skrzydła 🙂

  10. Maciej 11 sierpnia 2015 w 13:57 - Odpowiedz

    Kiedyś, dawno temu, kiedy rynek bardzo głodny, też handlowałem sezonowymi wyrobami. Też były hity, zapewniłem sobie częste dostawy, jak już tylko wyczułem (a raczej wyliczyłem) co jest hitem, jaka jest sprzedaż oraz jak zmienia się dynamika sprzedaży, etc. W tym opowiadaniu jest jedna, drobna, ważna nieścisłość, z którą podzielę się za darmo. Moje doświadczenie pokazało, że hity, w 5-miesięcznym okresie, sprzedają się w ilości ok. 70% całej kolekcji przez … pierwszy miesiąc. W drugim miesiącu jest … 15% sprzedaży, potem 8%, a potem jeszcze mniej.
    Moim zdaniem warto brać to pod uwagę.

    • Kostek 11 sierpnia 2015 w 21:44 - Odpowiedz

      1. Czy nie zauważyłeś, że doradca ostatecznie właśnie do tego zmierzył, żeby wypuszczać kolekcje nawet raz na miesiąc?
      2. Ponadto to jest historia prawdziwa i przyniosła prawdziwe rezultaty, więc jak możesz zaprzeczać faktom?
      3. A Piotr przytoczył ją nie po to, żebyś zastosował identyczną strategię dla własnej firmy, tylko po to, żebyś uświadomił sobie, że trzeba wyjść poza ramowe myślenie, przeanalizować rzeczy nawet oczywiste jeszcze raz, że możliwości rozwoju są dużo większe kiedy się nie będziesz trzymać kurczowo szablonów.

      • Maciej 7 lutego 2016 w 02:37 - Odpowiedz

        Si, maestro. W sierpniu napisałem, jak jeszcze wyjść poza ramy nieramowego myślenia 😉

  11. Milena 11 sierpnia 2015 w 13:50 - Odpowiedz

    Świetne ! doskonale się to czyta nawet w upał, mózg pracuje … Piotrze mam nadzieję że niebawem się spotkamy 🙂

  12. Skal-Bud 11 sierpnia 2015 w 09:16 - Odpowiedz

    Arcydzieło! To właśnie takie przełomowe sytuacje, o których nikt nie pomyślał wcześniej pomimo ich oczywistości. Firma mająca swój przyjęty na początku system działania tkwi w nim nie szukając nwet rozwiązań “out of the box”. Przypomina to zadanie o łączeniu dziewięciu punktów ułożonych w kwadrat za pomocą czterech linii – a wystarczy wyjść poza ich obręb…

Zostaw komentarz