Kryzys inny niż wszystkie

Strona główna/Inwestowanie/Kryzys inny niż wszystkie

Gościnny artykuł Piotra Głowackiego:

Na przełomie maja i czerwca ubiegłego roku miałem okazję opowiadać o możliwych scenariuszach dla obecnego kryzysu dla dość sporej grupy inwestorów w Hotelu Gołębiewski w Karpaczu. Podczas konferencji Wallstreet 19, bo o niej mowa, nakreśliłem dwa dominujące scenariusze.

Pierwszy, który uznałem za mniej prawdopodobny, był związany z inflacyjnymi wzrostami na giełdach. Drugi, nawiązujący do analogii roku 1929 r., czyli dynamicznych spadków i to ten wskazywałem jako dominujący.

Nie musieliśmy długo czekać, aby faktycznie pojawiły się spadki. Już w czerwcu problemy Grecji, a potem w lipcu i sierpniu „chiński Krach” wywołały fale dynamicznych spadków niewidzianych na rynkach od kilku lat.

Dziś po dwóch próbach ściągnięcia rynków w dół obserwujemy obronę. Trzeba dodać, że udaną. A dzięki „rządowym” pieniądzom wzrosty mogą być utrzymane. Sytuacja zmienia się, a my jako inwestorzy musimy być elastyczni. Zbadajmy więc bieżącą sytuację pod kątem wystąpienia drugiego scenariusza, a więc inflacyjnych wzrostów.

376136704

Wykres Indeksu amerykańskich akcji SP500 (kliknij w obrazek, aby go powiększyć)

Po spadkach ze stycznia i początku lutego naturalną miała być korekta wzrostowa. Rynek faktycznie podbił w górę, co wynikało z podstawowych praw rządzących rynkami, na przykład jego falowości (Teoria Fal Elliotta) i w momencie, gdy w marcu był ponownie gotowy do spadków mogąc wygenerować kolejną dużą falę spadków, na mównicę wyszła pani Janet Yellen reprezentująca amerykański FED, mówiąc:

„Podwyżek stóp procentowych w USA może nie być – wszystko zależy od bieżącej sytuacji, a jeśli ta będzie tego wymagać to możemy nawet uruchomić kolejny proces QE…”

Czym jest QE?

Otóż to różnego rodzaju operacje mające za zadanie dostarczyć pieniądze na rynek, obniżające stopy procentowe czy polegające na skupie obligacji będących w posiadaniu banków, ale i nie tylko. Operacje te wspomagają rynki dostarczając pieniądze / gotówkę bezpośrednio do banków celem ich dalszej dystrybucji poprzez tanie kredyty.

Niestety kończy się to jednym. Mianowicie firmy czy osoby prywatne – tak jak to opisywałem w „Psychologii Kryzysu” – nie są skłonne do zwiększenia ilości zaciąganych pożyczek na skutek spadku stopy procentowej, czy marży banku. W konsekwencji niewykorzystane środki trafiają na Rynki Finansowe, banki po prostu zaczynają nadwyżki lokować w akcjach, obligacjach, a podczas pierwszego z trzech dotychczasowych QE – również w surowcach.

Dlatego w poprzednich latach, gdy na rynek napływały złe informacje, paradoksalnie powodowały wzrosty. Inwestorzy wiedzieli, że im gorsze dane, tym więcej FED wpompuje pieniędzy w system, czyli więcej trafi na giełdy – i tak właśnie indeksy osiągały coraz wyższe poziomy.

376138804

Każda zapowiedź QE zanim nawet się rozpoczynała wywoływała wzrosty. Rynek z wyprzedzeniem dyskontował zgodnie z zasadą: kupuj plotki – sprzedawaj fakty.

Podobna sytuacja ma miejsce dziś. Wystarczy, że przedstawiciel FED, czy EBC (Europejskiego Banku Centralnego) wyjdzie i powie:

„Zrobimy wszystko, aby ożywić gospodarkę” – i już rynki wiedzą z czym to się wiąże. Kolejne wagony pieniędzy, kolejne wzrosty. I być może ponownie okaże się, że im gorzej, tym instrumenty finansowe będą wyżej.

Niestety w pewnym momencie pieniądz rozleje się nie tyko po rynkach finansowych, ale i po rynkach „rzeczywistych” prowadząc do… Inflacji!

I to wydaje się najważniejszym akcentem niniejszego Raportu… Bo do tej pory przez ostatnie lata mieliśmy do czynienia ze środowiskiem deflacyjnym, w którym deflacja była obarczana odpowiedzialnością za spadek cen m. in. surowców.

Jak być może część z Was miała okazję wyczytać w moich poprzednich artykułach (dostępne na tym blogu – przyp. PM) najciekawszym instrumentem w okresie deflacyjnym jest… gotówka, a dokładniej Dolar Amerykański. Dzieje się tak z prostej przyczyny. Gdy ceny towarów spadają, za posiadaną gotówkę można z każdym miesiącem nabyć więcej danego dobra. I tak się działo przez ostatnie 2-3 lata.

Dziś jednak sytuacja zdaje się odwracać. Słyszymy zapowiedzi QE4 w USA, EBC czy BoJ (Bank of Japan) chcą wręcz oferować kredyty firmom z ujemnym oprocentowaniem… jak tu nie pożyczać?

Ponadto obserwowane przeze mnie Surowce zaczynają dynamicznie zawracać w górę. To dopiero początki większej zmiany, ale już teraz zyski ze stosunkowo szybkich inwestycji na wybranych instrumentach surowcowych można liczyć w tysiącach.

376141004376142104 376140904

Spróbujmy nakreślić pewien scenariusz wydarzeń (pamiętajmy jednak, że należy go regularnie weryfikować, a my robimy to w ramach odprawy Globalnego Systemu Inwestowania podczas spotkań online, gdy raz w tygodniu analizujemy rynki z szerokiej perspektywy).

Mianowicie… Dziś wykupiony indeks SP500 miałby szansę na spadki w ślad za umacniającym się Dolarem, który na skutek umocnienia z ostatnich dwóch lat jest na tyle drogi, że zaczyna przeszkadzać USA w eksporcie towarów za granicę (utrata konkurencyjności, inni muszą zapłacić więcej jednostek własnej waluty, więc ten sam towar z USA jest dla nich droższy niż rok, dwa lata wcześniej).

Pojawiają się spadki na giełdzie spowodowane gorszymi wynikami, a FED nie może podnieść stóp. Gorsze wskaźniki gospodarcze nie pozwalają na podwyżki. Spadki zaczynają się rozpędzać, a FED zmuszony jest ratować rynki kolejnymi zapowiedziami QE. Rynek jednak wiedział o tym już wcześniej… inwestorzy – sprzedając akcje – kupowali surowce, bo obligacje są zbyt drogie.

Podczas, gdy akcje spadły 10-20% surowce zyskały 10-20%. A to dopiero wprowadziło je w dłuższy trend wzrostowy wspierany faktycznym QE4, który ostatecznie ruszył kilka, kilkanaście miesięcy po pierwszych zapowiedziach z marca 2016 r.

Tak kupuje się Plotki, a następnie sprzedaje Fakty…

Powodzenia w realizacji tej ciekawej strategii.

PS
W środowisku inflacyjnym zyskają również Złoto i Srebro.

PS2
Bardzo Ciekawe zapewne będą Pszenica, Kukurydza, Soja, ale aby je kupić trzeba poznać rynek inwestowania przez platformy Forex, inaczej może to być bardzo ryzykowna gra.

PS3
Miedź, Ropa, Gaz powinny wykazywać się zmiennością zależną od sytuacji politycznej Bliskiego Wschodu, kondycji ekonomicznej Chin i rozgrywek pomiędzy mocarstwami.

PS4
Właśnie otworzyliśmy zapisy do Spółdzielni Traderów, czyli projektu, w którym wręcz gwarantujemy zyski jego uczestnikom. To projekt inny niż wszystkie, bo oprócz wiedzy, treningu zawierania transakcji czy mojej opieki dołączasz do elitarnej grupy Traderów, gdzie ja jak i inni bardziej zaawansowani Członkowie Spółdzielni podpowiadają pozostałym jak i kiedy otwierać pozycje. Niestety taki nabór będzie miał miejsce tylko dwa razy w roku. Zainteresowany? Zajrzyj na http://inwestor.akademia-biznesu.org

BARDZO DOBRA wiadomość jest taka, że najbliższy czwartek i piątek Piotr Głowacki, prowadzący ten projekt, przeznaczył na BEZPŁATNE osobiste konsultacje SKYPE, podczas których odpowie na wszystkie Twoje pytania odnośnie GSI i dołączenia do Spółdzielni Traderów. Warunek jest tylko JEDEN!  Musisz to zrobić jak najszybciej. Jest ograniczona ilość wolnych terminów. Zarezerwuj konsultację przez ten link: https://live.vcita.com/site/infoinwestor/online-scheduling

Pozdrawiam
Piotr Głowacki

Słowo od redaktora:

Ostatnio publikuję artykuły o rynkach finansowych i otrzymałem komentarze z zastrzeżeniami, że jako chrześcijanin nie powinienem wspominać o forexie. Zapytałem: dlaczego? – w odpowiedzi: cisza.

Dostałem też od bliskiej osoby wiadomość, że rynki finansowe to spekulacja, która nie prowadzi do wytworzenia wartości. Przypomnę, że studiowałem ekonomię i zarządzanie. Odpowiem dziś na pytanie:

Dlaczego publikuję o rynkach finansowych i polecam szkolenie z tradingu i inwestycji?

Odpowiedź: bo sam mierzę się z problemem zarządzania kapitałem. Jeśli masz w firmie kilkaset tysięcy czy milionów kapitału, i trzymasz je wszystkie w złotówkach na koncie lub na lokacie, to… jest to przeciwne roztropności.

Dlaczego? Ponieważ w każdej chwili złotówki mogą spaść (albo wzrosnąć) względem innych walut czy klas aktywów.

Przykładowo, dolar z 3,50 rośnie do 4 zł i nagle koszty oprogramowania, które dystryuuję, wzrastają o 15%, a moje marże spadają z 50% do 35%. Albo – w bardziej wyrazistym przypadku – marża spada z 15% do… 0%.

Straty (albo koszt utraconych korzyści) mogą iść w tysiące i dziesiątki tysięcy PLN.

Przedsiębiorcy zarządzający swoim kapitałem muszą nauczyć się nim zarządzać – a skoro tak, to powinni rozumieć procesy zachodzące na rynku i w razie potrzeby „przerzucać” środki pomiędzy różnymi klasami aktywów, jak również miejscami przechowywania, bo obecnie mamy duże zagrożenie upadłością banków!

Sam w firmie mierzę się z tym problemem i dywersyfikuję kapitał spółki. Do tej pory mieliśmy do dyspozycji jedynie dobre rady ekspertów na zasadzie “kiedyś złoto pójdzie w górę, kupuj złoto”, albo ogólnikowe “nieruchomości zawsze idą w górę”. Jak widzimy, nie zawsze.

Zatem: nie należy trzymać się magicznych rad mądrościowych, lecz naprawdę zrozumieć dogłębnie CO się dzieje i DLACZEGO. Przez ostatnie lata poznałem parę osób z tak dogłębnym zrozumieniem, jedną z nich obecnie publikuję na blogu, aby Wam pomóc.

Funkcję zarządzającego środkami w firmie powierza się np. dyrektorowi finansowemu (CFO), jednak w małej firmie takiego nie ma i zajmuje się tym właściciel.

Nawet jeśli zatrudnisz dyrektora finansowego, musisz rozumieć jego decyzje i ocenić jego pracę, a więc musisz posiadać wiedzę o rynkach finansowych.

Ponadto mamy obecnie – nie wiem czy zauważyłeś/aś – czasy wojny. Nie dotyka ona jeszcze Polski i mam nadzieję, że nie dotknie. Ale tego nie możemy być pewni. Trzeba rozumieć co się dzieje, aby chronić swoją rodzinę.

Dlatego obecnie sam się uczę o tym, jak działają rynki, co się dzieje na świecie i jakie siły tym rządzą. Następnie dzielę się z naszymi czytelnikami, by nabyli kompetencje i zrozumienie, i nie popadali w emocje, gdy słyszą wiadomości medialne.

To jest mądre i roztropne.

Kolejny wątek to spekulacja. Czy faktycznie nie prowadzi do wytworzenia wartości. Jeśli ktoś nie ma powyższej sytuacji, tj. kapitału, który nie może leżeć w skarpecie, tylko chce zwyczajnie zarobić i pomnożyć środki?

Jeśli ktoś nie ma talentu do wytwarzania wartości, bo nie jest kreatorem, ani liderem systemów, ani liderem w ogóle, ani wytwórcą czegokolwiek, lecz jedynie ma talent do analizy? Co wtedy?

Taka osoba stoi w podobnej sytuacji co handlarz towarem. Czy handlarz na giełdzie (na dużym rynku) nie wnosi wartości do tego rynku?

To temat na kolejną dyskusję, do której zapraszam na blogu pod ostatnim artykułem. Dopisałem do niego powyższe przemyślenia.

— Piotr Michalak

By |10 maja 2016|Categories: Inwestowanie|33 komentarze

About the Author:

33 komentarze

  1. Czesławcz 25 maja 2016 w 13:42 - Odpowiedz

    Witam inwestorów i spekulantów
    Przeczytałem komentarze, niektóre 2 razy i nasuwa się wniosek ogólny.
    Zyskujących finansowo jest znacznie mniejszy procent, zaś większość jest dawcami kapitału.
    Nawet nie chodzi tu o wiedzę, umiejętności inwestycyjne, ale o to coś, co decyduje o dodatnich wynikach, które leży w innym obszarze, jakim – nie wiem.
    Należy się tylko domyślać, że twórcy wszelkich instrumentów finansowych wiedzą z góry kto będzie wygranym, a kto przegranym. Oni zawsze muszą wyjść na swoje.
    Osobiste doświadczenie:
    Na giełdzie byłem kilkanaście lat. Wyciągnąłem średnią zysków /PIT-38/ i co okazało się?
    Gdybym wpłacał te pieniądze na lokaty bankowe, to wynik byłby niewiele gorszy.
    Ale nauka nie jest za darmo! I emocji było dużo!
    Czesław

  2. Anna 16 maja 2016 w 23:22 - Odpowiedz

    Kilka lat pracowałam w firmach inwestycyjnych. Spędziłam wiele godzin – konsultując klientów firm inwestycyjnych, również forexowych. Dlaczego 95% traci? To proste – większość inwestuje ogromne pieniądze, wcale nie mając zielonego pojęcia o temacie inwestycji – nie rozumieją dźwigni, zasad itd. Ta grupa tracących jest największa. Jest też mniejsza, ale generalnie też tracą – to hazardziści. Tracą, bo ryzykują zbyt wiele, inaczej mówiąc jadą po bandzie. I jest niewielka garstka, która zarabia – ciągle się uczy – zasad, jak również siebie i swoich emocji. Trader to ciekawy zawód i trudny. ALe, jeśli ktoś ma pewien kapitał, to musi znać podstawowy zasady działania rynków finansowych, własnie po to, żeby dbać o powierzony mu majątek. Nikt oprócz niego lepiej o to nie zadba. A nawet jeśli komuś powierza pieniądze w zarządzanie, to i tak pewną wiedzę musi mieć, żeby rozumieć sprawy ogólnie.
    I do Piotra Głowackiego. Mi się też wydawało do pewnego momentu, że to, co się dzieje obecnie, musi wybuchnąć i spaść (lepsze byłoby inne określenie, ale powstrzymam się). Teraz patrze nieco inaczej. Niekoniecznie wszechobecny dodruk pieniądza skończy się aż tak fatalnie. Pieniądz się rozejdzie po świecie. Np. w Europie mamy fale emigrantów, niech każdy z nich lub ktoś za nich wyda dodatkowych paręset euro miesięcznie i co? Pieniądz wydany, towary sprzedane, jest wzrost. Inny sposób – środki mogą popłynąć do jakiejś rozwijającej się gospodarki. Jeszcze parędziesiat lat temu tak było z Polską, a później z Rosją, kto wie już za moment może być z Chinami, a może Indie, które coraz bardziej rozpędzają się jako gospodarka. Tłumaczę, było takie państwo jak Związek Radziecki, i tamtejsi obywatele nie mieli dolarów wcale, a dziś w Rosji żadko, kto dolarów nie ma, traktują ich jako formę oszczędności lub zabezpieczenie przed inflacją – w Polsce w latach 80 też tak było. Pojawił się pieniądz, a wraz z nim towary do zakupu – i tak sobie krąży po tym świecie. Dziś tu, jutro tam… Co jest złego w tym, żeby na tym zyskać? Nawet, jeśli to czysta spekulacja. Dziś pieniądz równiez jest towarem, a nie tylko środkiem płatnosci.

  3. Trader 13 maja 2016 w 12:47 - Odpowiedz

    Moim zdaniem Forex nie stoi w sprzeczności z wiarą chrześcijańską dopóki nie jest to rodzaj hazardu lub gdy ryzykujemy kapitał który ma zapewnić podstawowe potrzebny nam i naszej rodzinie. Poza tym nigdzie wiara chrześcijańska nie zabrania gry na giełdzie do póki powyższe zasady są nie naruszone. Poza Forexem można by jeszcze wymieniać wiele innych nazwijmy to zawodów lub metod gdzie nie wytwarza się nic a kasuje się za to spore pieniądze. Choćby lokaty bankowe. Pieniądze wytowrzone bez pracy i przy tym zero innej wartości? To też jest złe? Nie wspominając już o totolotku czysto loswej grze która jest typwowym hazardem tutaj jakoś miliony chrześcijan w Polsce nie zauważają hazardu i to jest okej? Oczywiście nie mówię tutaj o przypadkach gdzie puści się dwa razy na miesiąc zdrapkę czy zagra 2 okienka na pół roku.

    Forex to po prostu rynek gdzie taniej kupię a drożej sprzedam czyli zwykły handel który istniej od początku ludzkości. Idąc dalej tym tropem to dzięki zainteresowaniu się inwestorów detalicznych rynkiem Forex osoby przedsiębiorcze tworzą biznesy (czyli tworzą brokera) i dają tym samym na całym świecie tysiącom ludziom pracę. Nie wspominając już o tym że te osoby pobudzają gospodarkę i coraz wiecej pieniędzy zaczyna krążyć w gospodarce oraz instytucjach finansowych. Czy więc gra na Forexie faktycznie nie wytwarza żadnej wartości? Niech każdy sobie teraz sam odpowie.

    Kolejny zarzut to że gra na Forexie to czysta spekulacja i hazard. Tak mówią jedynie osoby które nie mają zielone pojęcia czym jest Forex oraz te które na nim szybko straciły. Jest to wielka nie prawda na Forexie można zarabiać i żyć tylko z gry na nim. Skąd to wiem? Bo znam osobiście osoby które z niego żyją i zarabiają na prawdę na nim dobre pieniądze. Z czego to wynika że większość uważa że Forex to spekulacja? Większość łapie się na darmowe szkolenia brokerów lub magiczne systemy które będą za nich zarabiać. To tak nie działa jak wszędzie w życiu do wszystkiego trzeba dojść ciężką pracą. Forex to na prawdę trudny rynek a zawód tradera jest jednym z trudniejszy do nauczenia. Większość ludzi po prostu gra bezmyślnie na Forex. Bez żadnego solidnego przygotowania od razu na real i co najgorsze oczekują wyników po miesiącu czy dwóch gry jak tracą to mówią że to nie działa i to oszustwo jest. Rzeczy w tym że większość ludzi nie może wytrzymać Forexu psychicznie bo to jest najtrudniejsze do nauczenia się. Prosty przykład ile trzeba uczyć się na lekarza albo prawnika około 10 lat. Więc jakim cudem na Forex możesz się nauczyć gry po paru miesiącach jest mało prawdopodobne tutaj na efekty czeka się kilka lat aż się dojdzie do systematycznych wyników. Dlatego tylko na Forex zarabia około 5% ludzi na całym świecie bo mało kto to może wytrzymać. Stąd potem takie przekonanie że na Forex nie da się zarabiać.

    Odnośnie Piotra Głowackiego i jego Globalnemu systemu inwestowania to nie mogę tutaj za wiele powiedzieć, bo nie uczę się od niego tradingu czy inwestowania. Swoje umiejętności traidingowe rozwijam u kogo innego nie będę tutaj pisała dokładnie bo nie chcę robić reklamy a poza tym i tak się nie da już do nich dostać, bo jest to bardzo wąską grupa. Mogę powiedzieć tylko że robią jedne z najlepszych wyników w Polsce na Forexie. Jeśli miałbym coś powiedzieć na temat systemu Piotra Głowackiego to wydaję się to być dobry skuteczny i zarabijący system oraz dobrze przygotowane szkolenie. Choć jak dla mnie trochę za bardzo skomplikowane, ja wolę prostotę i niskie interwały do gry.

    Cieszę się Piotrze Michalaku że poruszyłeś temat moralności gry na Forex. Bo większość ludzi rzuca oskarżenia że Forex to samo zło i chrześcijanin nie powinien na nim grać. Pokazujesz swoją postawą że jako osobą wyznająca wartości chrześcijańskie można również grać na Forexie i za pomocą niego zarabiać na życie. Dodam od siebie że również jestem chrześcijaninem tak dla jasności i właśnie uczę się gry na Forexie aby się potem tylko z niego utrzymywać.

    Pozdrawiam i życzę wszystkim inwestorom oraz traderom samych zyskownych pozycji.

    • Piotr Michalak 13 maja 2016 w 14:32 - Odpowiedz

      Bardzo dobry komentarz, polecam Czytelnikom zapoznać się! Dziękuję Ci za te słowa.

      W ramach wyjaśnienia jeszcze dodam, że sam na forexie nie gram – nie mam do tego talentu, ani ochoty – to nie moje powołanie. Natomiast mam potrzebę zarządzania kapitałem firmy, by nie leżał odłogiem i w ramach tego tak samo chcę wiedzieć, jak działają rynki. Moją główną motywacją jest, aby wszyscy nasi Klienci wiedzieli, jak działają rynki i co się tak naprawdę dzieje na świecie.

      Forex to nie jedyny rynek finansowy!!! Nawet samo GSI Piotra Głowackiego nie uczy tylko rynku forex – to tylko jedna ze specjalizacji. Nie zapominajmy, że jest jeszcze giełda akcji, surowce, złoto, srebro, obligacje, również obecne w GSI… Dla mnie istnieją jeszcze kryptowaluty (Piotr G. się już tym nie zajmuje), których rynek również chcę rozumieć, by właśnie NIE uprawiać “hazardu”, nie kierować się emocjami, lecz podejmować świadome decyzje! Tego wszystkim życzę…

  4. Piotr Głowacki 13 maja 2016 w 11:20 - Odpowiedz

    Dotychczasowy cykl Raportów wskazuje, że żyjemy w trudnych czasach, czy to się komuś podoba czy nie schowanie głowy w piasek nie rozwiąże problemu. Dyskusja zeszła na poziom szczegółu zamiast szerszych rozważań. Mianowicie namawiam Was drodzy Państwo do budowania swojej wiedzy finansowej po to aby:
    1. Rozumieć otaczający nas świat,
    2. Znać zagrożenia i umieć zbudować swoje zabezpieczenie.
    3. Umieć wykorzystać takie narzędzia jak akcje, obligacje, Złoto, Waluty czy forex, który też jest narzędziem i jedynie narzędziem.
    4. Dzięki temu posiadać pieniądze, które zarabiane na rynkach finansowych mogą być wyjmowane i wkładane w inne obszary: charytatywność, budowanie dla innych, inwestowanie w innych obszarach.
    5. Mieć wybór- dzięki pieniądzom możemy zmienić miejsce gdzie żyjemy gdyby nastąpiła “drastycza” zmiana otoczenia. Ktoś kto nie ma pieniędzy a ma kredyt hipoteczny jest jak średniowieczny chłop przywiązany do ziemi.
    6. I ostatnie, mając wiedzę i pieniądze można pomagać innym, czyli być jak Piotr M.

    albo założyć Fundację tak jak zrobiłem to Ja [ja też – PM].

    Z Piotrem mamy coś wspólnego – nie narzekamy, nie krytykujemy, działamy!

  5. Piotr Michalak 12 maja 2016 w 10:04 - Odpowiedz

    Komentarz z maila:

    “Wspieram Cię w tej odpowiedzi, na zarzuty, że forex i giełda są niechrześcijańskie.

    Kiedyś Ci pisałem email, że napisałem na Teologii pracę mgr o pieniądzach!
    Polecam książkę „Jak etycznie inwestować?”
    Autorem jest Anselm Grun i Thomas Kohrs.
    Anselm jest Benedyktynem odpowiedzialnym za finanse w całych Niemczech.
    Anselm we wstępnie napisał tak, cytuję:
    „…. Jako szafarz pomnażam pieniądze klasztorne na giełdzie, by finansować nasze dzieła o znaczeniu społecznym, takie jak szkoła, domy kształcenia i kształcenia zawodowego, otrzymywałem agresywne listy, w których lżono mnie najgorszymi słowami. Inwestowanie pieniędzy na giełdzie jest dla niektórych chrześcijan dziełem diabła. Ich zdaniem inwestowania na giełdzie nie można pogodzić z duchowością człowieka, ALE TO ICH DUCHOWOŚĆ NIE JEST ZHARMONIZOWANA. Oczywiście istnieją na giełdzie czarne owce, które spekulacyjnie podbijają ceny gruntów albo potrafią doprowadzić do kryzysu gospodarkę całego kraju. JADNAK GIEŁDA SAMA W SOBIE JEST INSTRUMENTEM FINANSOWANIA, KTÓRY OSTATECZNIE POWINIEN SŁUŻYĆ CZŁOWIEKOWI”.
    Wstęp str 5-6.”

  6. Krzysztof 11 maja 2016 w 22:36 - Odpowiedz

    Piotrze powołujesz się jako wierzący człowiek, że KK tego, czy tamtego nie nazywa grzechem.
    Ale jeśli chcesz podobać się Jezusowi, to Jego pytaj o zdanie i o to czy On daje Ci w tym błogosławieństwo. Znasz za pewnie stwierdzenie, mówiące że nie ma ceny którą by mógł dąć człowiek za duszę swoją.
    A i też za pewnie jest Ci znany fragment spotkania bogatego młodzieńca z Jezusem, który odszedł zasmucony ponieważ niezbyt podobała mu się odpowiedź Jezusa, gdy Ten powiedział mu co ma zrobić by był doskonały.
    Pozdrawiam Cię Piotrze
    Krzysztof

    • Piotr Michalak 12 maja 2016 w 09:40 - Odpowiedz

      To słuszny argument co do hazardu. Jednak nie przekonuje mnie by nie zarządzać kapitałem firmy.

  7. Mirek 11 maja 2016 w 22:14 - Odpowiedz

    Jednak jakoś inaczej odbieram naukę KK .
    Nie doczytałem się w Ewangeliach że Chrystus grał np. w kości, można odnaleźć fragmenty o tym, że dużą część swojej obecności na ziemi uczciwie przepracował w warsztacie.
    Proszę, ponieważ nie wszyscy jesteśmy z KK , to miej na uwadze, że postawienie tezy o takim traktowaniu hazardu w kościele wypacza jego nauczanie.
    Inwestowanie w papiery wartościowe nie musi być hazardem, tak jak jedzenie nie musi być obżarstwem. Ale zjedzenie przy jednym posiedzeniu 20 pączków ze śmietaną i napisanie że w KK nie ma takiego przepisu, który tego zabrania, nie jest w porządku.
    Wszystko to sprawa ustawienia granic i wewnętrznej motywacji.
    Czy proporcje na platformie Forex 90%-95% do 5%-15% to można mówić w tym przypadku odwołując się do roztropności?
    Myślę że zarabianie nawet na giełdzie, może być uczciwe, ale nie wolno obstawiać autorytetu KK.
    Jesteś Piotrze dobrym nauczycielem biznesu i niech tak zostanie. Rekomendacje dla hazardu to być może twój nowy projekt, ale mechanizm jest stary jak świat.

    • Piotr Michalak 11 maja 2016 w 22:40 - Odpowiedz

      Nie wypaczam nauczania KK, nauczanie jest właśnie takie, jak napisałem. KK nie potępia hazardu per se. Uzależnienie – owszem.

      Jeśli będziemy kierować się tą logiką, to chrześcijanin nie powinien lokować oszczędności w akcje. Bo w skali parudziesięciu lat 80-90% spadnie. I tysiące ludzi traci pieniądze.

      Więc może tak właśnie należy widzieć życie chrześcijanina. Pokorny pracownik. Oszczędza tylko na lokacie, albo i nie, bo dostarczyłby środki na lichwę dla bankom. Większego biznesu nie buduje bo na pewno kogoś tym skrzywdzi.

      To wcale nie jest ironia. Św. Tomasz z Akwinu logicznie, po mojemu, udowadnia że ambicja to grzech. Może to jest właśnie jedyna słuszna droga? Śmierć dla świata?

      A zakopanie talentów? A zobowiązanie by czynić dobro? Kierowanie się jedną logika to wybór strachu przed złem, a drugą to wybór miłości, by uczynić coś dla ludzi.

      Ale pozostawiam sprawę otwartą. Mam nadzieję, że moje myśli były klarowne i zrozumiałe, a jak nie, to wyjaśnię.

  8. Piotr Michalak 11 maja 2016 w 20:44 - Odpowiedz

    Z maila, dyskusja z anonimem, wklejam dla potomnych:

    “Dodatkowo forex jest to gra o sumie 0 (a nawet ujemnej biorąc pod uwagę spread) i jeśli Ty zarabiasz to ktoś inny traci, nie ma innej możliwości! Jeżeli to traci duża instytucja (np. bank), to jeszcze można to jakoś przeboleć, ale niestety najczęściej tracą zwykli ludzie, bo nie mają oni dostępu do np. HFT.
    Dla mnie, jako katolika i osoby, która żyje wiarą, jeśli słyszę że coś jest zakładem albo jeśli zarabiam gdy ktoś inny traci jest dyskwalifikujące. Zarabianie, gdy ktoś inny traci jest zarabianiem na ludzkiej krzywdzie.”

    To również jest swego rodzaju uproszczenie. Czy jesteś przedsiębiorcą, czy pracownikiem? Jako przedsiębiorca zarabiasz na tym, że wygrywasz walkę konkurencyjną z innymi. Oni tracą przez Twoją obecność na rynku. Powinieneś zamknąć firmę. Jako pracownik zarabiasz na tym, że właściciele Twojej firmy robią to samo. To niegodziwość! Koloryzuję. Ale jeszcze jedno, jak Ty dostałeś pracę, to ktoś inny jej nie dostał.

    Ale co więcej, czy twierdzisz, że jak przeniosłem część oszczędności ze złotówek na dolary, bo boję się wszystko trzymać w PLN, a za dwa lata sprzedam dolary po 5 zł, to kogoś w ten sposób okradłem…? A jeśli zrobię taką transakcję w ciągu jednego dnia i wzrost wartości będzie jedynie rzędu 3.88 – 3.9, to czym się to różni moralnie?

    “Mam nadzieję, że moje przemyślenia choć w minimalnej części pozwoli Ci spojrzeć na temat z innej strony.”

    Szukam i nie znajduję logiki 🙂 Powiedz mi czyją to jest winą, że źle obstawiłeś eurodolara na giełdzie. Tego, kto obstawił dobrze, czy Twoją. A może niczyją.

    Ja nie gram na forexie. Ale zarządzać kapitałem firmy muszę. Albo mogę tego nie robić i mieć ew. grzech zaniedbania, jak złotówka spadnie.

    • Piotr Michalak 12 maja 2016 w 17:31 - Odpowiedz

      Kolejne notki z dyskusji z A.:
      A: Nie napisałem, że hazard to grzech. Ale popatrz na owoce, czy hazard daje dobre owoce? Albo popatrz na źródło hazardu – najczęściej jest nią chęć szybkich zarobków, która wynika z chciwości. Napisałeś: “Hazard grzechem staje się dopiero, gdy ktoś się wciągnie”, a czy próbowanie hazardu nie jest stwarzaniem okazji do grzechu?

      PM: Zgadzam się, że jest stwarzaniem okazji. Nadal jednak zastanawiam się, czy inwestowanie na rynkach finansowych można nazwać hazardem? Hazard jest grą w 100% losową. Inwestowanie czy trading podejmuje się na bazie zrozumienia rynku. Analogicznie: 90% firm upada. Czy to znaczy, że prowadzenie firmy to hazard? I należy tego zabronić?

      A: To, że na forexie ktoś zarabia tylko i wyłącznie gdy drugi traci nie jest uproszczeniem – to fakt, tak to po prostu działa. Porównanie forexu do konkurencji przedsiębiorstw jest zdecydowanym uproszczeniem, a wręcz naciąganiem. Czyż rynek nie może rosnąć? Czyż konkurencja nie napędza innowacyjności przedsiębiorstw? Sam pewno znasz ogrom dobrych owoców konkurencyjności dla konkurujących przedsiębiorstw…

      PM: Zupełnie analogicznie jest w konkurencji inwestorów i traderów. Uczę się lepiej zarządzać kapitałem. Zdobywam wiedzę i zrozumienie. Opanowuję emocje. Mogą być z tego analogicznie dobre owoce. To tak samo jak z prowadzeniem firmy – uważam to za swoją drogę do świętości, prowadząc biznes bezustannie czegoś się uczę i staję lepszym człowiekiem.

      A: I jeszcze jedno, z logiki: zdanie “jak Ty dostałeś pracę, to ktoś inny jej nie dostał.” jest zdecydowanie różne od zdania: “jak Ty dostałeś pracę, to ktoś inny ją stracił.” – na forexie ktoś zawsze traci, zawsze…

      PM: Nie zgadzam się, bo właśnie z logiki wynika, że skoro jej nie dostał, to ją stracił. Skutek jest ten sam. Może nawet liczył na to, że dostanie i nie dostał. Na rynku zawsze ktoś coś traci. Nigdy bym nie pomyślał, że celem Boga jest spowodować, aby nigdy nikt nic nie tracił. To nie jest logika Boska. Bóg dał nam prawo własności, a w związku z tym prawo do handlu i wolnej wymiany – w ten sposób stworzył wolny rynek – a na nim zawsze można się doszukać, że ktoś coś traci. Pytanie, czy stratę można nazwać niesprawiedliwością? Jeśli straciłem z mojej winy, to było to sprawiedliwe, że straciłem. Byłoby niesprawiedliwe, lub miłosierne, gdybym mimo winy – nie stracił.

      A: (cytuje PM) “Ale co więcej, czy twierdzisz, że jak przeniosłem część oszczędności ze złotówek na dolary, bo boję się wszystko trzymać w PLN, a za dwa lata sprzedam dolary po 5 zł, to kogoś w ten sposób okradłem…? A jeśli zrobię taką transakcję w ciągu jednego dnia i wzrost wartości będzie jedynie rzędu 3.88 – 3.9, to czym się to różni moralnie?”
      Może różnić się intencją i przyczyną działania. W pierwszym przypadku z roztropności chcesz zachować kapitał. Brawo! W drugim przypadku, zakładając dodatkowo, że robisz to na forexie z lewarem 100x, ze chciwości chcesz odnieść szybki zysk. To daje różnicę moralną.

      PM: Hmm. W pierwszym i w drugim przypadku chcę osiągnąć zysk albo uniknąć strat. To, czy ktoś robi jedno albo drugie z chciwości, czy z roztropności, czy z inną jeszcze motywacją, jest sprawą bardzo indywidualną. Dlaczego zakładasz, że robiąc to z lewarem 100x robi to ktoś z chciwości? A jak powiem, że to człowiek, który stara się szybko uzbierać na operację dla chorego dziecka, to nadal go będziesz potępiał? A skoro nie, to wyobraź sobie inną sytuację: ten człowiek nie zbiera na operację, ani na samochód, tylko chce wyżywić powiększającą się rodzinę. Tak, chce osiągnąć zysk, bo z pracy na etacie nie będzie w stanie utrzymać kolejnego dziecka. Jaka jest teraz ocena jego motywacji? Wydaje mi się, że łatwo tak sądzić ludzi, jak się siedzi w wygodnym skórzanym fotelu. (Prowokuję, nie obraź się:))

      • Bogumił 12 maja 2016 w 21:03 - Odpowiedz

        Szybko odniosę się tylko do kilku wątków:
        Zgadzam się, zdrowe inwestowanie nie można nazwać hazardem, ale wg mnie gra na forexie nie jest inwestowaniem, to gra, a taka gra w “przewidywanie przyszłości” jest hazardem – dokładnie tak samo jak zakłady bukmacherskie…

        Piotrze, co do tej logiki – czy jeśli ktoś czegoś nie ma, to może to stracić? Coś tu chyba się nie do końca zgadza w tym rozumowaniu.

        “Dlaczego zakładasz, że robiąc to z lewarem 100x robi to ktoś z chciwości?” – nie robiłem takiego założenia, założenie było jedynie co do intencji i przyczyny działania jakie MOGĄ być w tych dwóch przypadkach by wskazać różnicę moralną i oceniałem te INTENCJE i PRZYCZYNĘ działania jako złe w drugim przypadku – nie śmiem osądzać człowieka, nie moja to rola.
        Natomiast, dając się trochę sprowokować :), jeśli ktoś na forexie ryzykuje oszczędności by zarobić na operację chorego dziecka lub wyżywić rodzinę, to jest to czysta głupota (oceniam ten czyn, nie człowieka), a głupa jest też grzechem…

        • Trader 13 maja 2016 w 13:24 - Odpowiedz

          Myślę że jak ktoś uznał że Forex jest zły to żadne argumenty tego nie zmienią. Także jest to dyskusja bym powiedział o sumie zerowej. Nie wiem jakie masz pojęcie Boqumił o Forexie ale widzę że oparte na negatywnych doświadczeniach. Bo dla Ciebie Forex niczym się nie różni od totolotka czy ruletki. Jeśli do Forexu podejdziemy bez przygotowania oraz sprawdzonego systemu gry to będzie to zwykły hazard tak samo jak zakładanie firmy bez analizy rynku i konkurencji. Trzeba dużo czasu i wysiłku włożyć w to aby nauczyć się zarabiać na Forexie, dlatego większość ludzi myśli że FX to hazard. Poza tym na Forexie nikt się nie bawi w przewidywanie przyszłości bo nikt jej nie zna tylko wszystko opiera się na klasycznej matematyce i rachunku prawdopodobieństwa. Co do argumentu że ktoś musi stracić aby zyskać to tak działa cały świat, w przypadku Forexu to każdy kto zakłada konto u brokera w formularzu rejestracyjnym ma takie magiczne pole do zaakceptowania aby mógł założyć konto a jest nim oczywiście potwierdzenie że akceptuje regulamin oraz że jest świadomy tego czym jest Forex o ryzyko z nim związane. Więc usprawiedliwianie tych osób nie ma żadnego sensu, jeśli wpłacił tam zaraz całą swoją wypłatę i ją straciły bo nie chciało się mu poświęcić czasu na zrozumienie czym jest Forex to niestety zaakceptował regulamin i się zgodził na wszystko co w nim było. Co do twojego ostatniego akapitu o ryzykowaniu całych oszczędności to to już jest całkowicie skrajny przypadek, nie wiem czy znasz tylko takie osoby. Ale myślenie takim kategoriami o Forexie całkowicie wpatrzy jego obraz. Profesjonalny trader dług się przygotowuje zanim wpłaci choćby najmniejszy depozyt kiedy wyniki na rachunku demo potwierdzają że opanował na tyle wystarczająco systemy aby grać za najmniejszą wartość lota oraz przy minimalnym depozycie. Także spójrz na to z takiej strony a nie traktuj każdą osobę grającą na Forexie jako obłąkaną która jest chciwa i żądna szybkiego oraz łatwego zysku.

          • Bogumił 13 maja 2016 w 15:22

            Pierwsza rzecz – przeczytaj proszę moją wypowiedź ze zrozumieniem! Nie traktuję żadnej osoby grającej na forexie jako chciwą, która szuka łatwego zysku – oceniłem tylko, że JEŚLI przyczyną gry na forexie jest chciwość a intencją łatwy zysk to TO jest złe, nie ta osoba!

            “tylko wszystko opiera się na klasycznej matematyce i rachunku prawdopodobieństwa” – no to identycznie jak zakłady bukmacherskie – to i to jest zakładem odnośnie wydarzenia z przyszłości, tu i tu grający może opierać się “klasycznej matematyce i rachunku prawdopodobieństwa”, to i to jest hazardem i może prowadzić do uzależnienia, itp…

            Odnośnie ostatniego akapitu to odniosłem się tylko do prowokujących stwierdzeń Piotra – może warto wziąć to pod uwagę?

  9. Zdzisław 11 maja 2016 w 15:57 - Odpowiedz

    Na każdą działalność trzeba patrzeć w świetle moralności.
    Czy utrzymywanie się z hazardu jest moralne? Czy utrzymywanie się z prostytucji jest moralne?
    Moim zdaniem jest różnica pomiędzy spekulantem a inwestorem. Jeden tylko ryzykuje a inny wie co robi, bo zna rynek.
    Nie można też normalnej kupieckiej działalności nazywać spekulacją. Weźmy na przykład sklepik detaliczny na osiedlu. Właściciel jedzie po towar, poświęca czas swój lub personelu na obsługę klienta, dostarcza wartość nawet jeżeli klienci wiedzą, że te towary na giełdzie można by kupić znacznie taniej to i tak ci co chcą to u niego kupują. Jest klarownie zdefiniowana wartość, którą można wyliczyć.
    Taki Day-Trader który posługuje się elektroniczną platformą po to by zarobić na drganiach moim zdaniem realnej wartości nie wnosi. On z towarem, którym handluje nie ma nic wspólnego. On może obracać w ten sposób działkami na Jowiszu. Ustawia komputer na śledzenie trendów 5 minutowych i kupuje lub sprzedaje te działki w zależności od tego co mu system pokazuje. Nawet analiza nie jest potrzebna, a i wiedza znikoma jest do tego rodzaju gry jest potrzebna. Nawet może zarobić i przez jakiś czas zarabiać nieźle na tych działkach dopóki ludzie się nie zorientują że za tymi akcjami nic realnego nie stoi. Oszukani będę ci którzy na końcu zostaną z nic nie wartymi papierami.

    • Piotr Michalak 11 maja 2016 w 20:30 - Odpowiedz

      1. Wiem, że jesteśmy z różnych kościołów… natomiast w świetle zasad KK, utrzymywanie się z hazardu absolutnie nie jest grzechem. Może nie jest to szczyt marzeń chrześcijanina. Natomiast sam hazard nie jest grzechem, nie jest zabroniony, sam w sobie jest jedynie formą rozrywki. Przecież tym samym jest gra w lotto lub kupienie sobie zdrapki, a nawet wzięcie udziału w konkursie w hipermarkecie.

      Hazard grzechem staje się dopiero, gdy ktoś się wciągnie, i jest to grzech osoby, która się wciągnęła. Kasyna działają legalnie i ich właściciele nie są ekskomunikowani. Oczywiście hazard opiera się na słabości natury ludzkiej, podobnie jak wiele innych rzeczy, np. jedzenie słodyczy, które grzechem też same w sobie nie są. Analogicznie: grzechem nie jest ani picie, ani sprzedawanie alkoholu. Ani nawet tytoniu, o czym i moi bracia protestanci uczą, że stworzył go Bóg, lecz nie każdy potrafi z tego korzystać.

      Ale przede wszystkim pytanie, czy spekulant jest hazardzistą? A jeśli tak, to czy jest nim w większym stopniu niż jakikolwiek inny przedsiębiorca?

      2. “Jest różnica pomiędzy spekulantem a inwestorem. Jeden tylko ryzykuje a inny wie co robi, bo zna rynek”. Daleko idąca definicja jednego i drugiego…

      – Spekulant kupuje i sprzedaje, by osiągnąć zysk, podobnie jak handlarz na rynku. Podobnie jak przedsiębiorca, który znajduje tanie źródło węgla na Śląsku i sprzedaje go z zyskiem na Mazurach. Świat tak działa od tysięcy lat.

      – Natomiast inwestor lokuje środki długoterminowo. Wsadza środki w aktywa i ich nie rusza przez długi czas. Być może chce czerpać z tego rentę, dywidendę. Np. inwestuje w nieruchomości na wynajem albo w biznesy (venture capital, business angel).

      Jeden i drugi powinien znać rynek, na którym działa, inaczej będzie tylko hazardzistą…

      Więc po to właśnie publikujemy artykuły czy proponujemy szkolenia, żeby ludzie znali rynki i NIE BYLI hazardzistami…

      3. Czyli kryterium spekulanctwa jest wg Ciebie, jeśli dobrze wnioskuję, to czy sprzedane dobro – na platformie, giełdzie lub przez papiery wartościowe – jest reprezentowane w świecie realnym i ma pokrycie fizyczne?

      Jeśli tak, to jaka logika stoi za tym kryterium rozstrzygającym? Dlaczego dobro musi być reprezentowane fizycznie?

      Jeśli gracze rynkowi posługują się ceną soi, stali, albo dolara, kupując go i sprzedając na platformie, jakie ma dla nich znaczenie, czy mogą sobie rościć prawa do fizycznej soi i stali, jeśli z góry zakładają, że nie będą jej wyjmować w formie fizycznej (bo tylko na niej spekulują na platformie, rozumiejąc rynek soi i stali i dolara)?

      Zastanówmy się czy to dobra definicja, bo w takim razie obaj bardzo dobrze wiemy, że kapitał mojej firmy w banku jest wirtualny i nie ma pokrycia w złocie. A gdy przerzucam złotówki na dolary w ramach dywersyfikacji walutowej, przewidując np. wzrost dolara względem PLN, to robię dokładnie to samo, co definiuje u Ciebie spekulanta.

      Czy może kryterium jest dodatkowo takie, czy ktoś to robi tylko w krótkim terminie? Ale jak weźmiemy nie daytradera, tylko swingtradera, to on lokuje środki w skali tygodniowej, ale poza tym robi dokładnie to samo…

  10. Karol 11 maja 2016 w 15:40 - Odpowiedz

    Spekulanci pełnią niezwykle pożyteczną rolę w “ekosystemie gospodarczym”. Są “solą ziemi”, można powiedzieć. Zapewniają płynność na rynku. “Ubezpieczają” niejako innych uczestników rynku, którzy wiedzą, że w każdej chwili mogą zawrzeć transakcję w każdą stronę, ponieważ jest ktoś, kto jest gotów ryzykować swoim kapitałem i kupić lub sprzedać dane aktywo. Za to bezustanne ponoszenie ryzyka oczekują oczywiście zysku. Nie zawsze się to udaje, nawet w długim okresie i tym bardziej “czapki z głów” przed spekulantami.

  11. Dominik S. 11 maja 2016 w 15:24 - Odpowiedz

    Po słowie redaktora-Piotra wtrącę swoje pięć groszy do dyskusji.
    Biorąc po uwagę słowa Zdzisława należałoby wypracowane zyski kapitałowe lokować w następne projekty przynoszące ludziom pracę, pieniądze , etc. Budować coś dobrego . Stara żydowska zasada głosi aby pieniądze zostały w kręgu . Przy globalnym , otwartym rynku większe możliwości maja duzi gracze. Mogą chronić kapitał i jednocześnie go pomnażać. Gdy weźmiemy pod wzgląd artykuły Pana Piotra Głowackiego publikowane przez P.Michalaka , możemy wywnioskować m.in. , że narzędzia finansowe i możliwości jakie nam proponuje są dostosowane do odbiorcy. Przy wspomnianym przez Pana Zdzisława przypadku straty na forexie kilkuset tysięcy złotych można zadać sobie pytanie dlaczego P. Głowacki opiera swoją strategię na “małej łyżeczce”… Duzi gracze: korporacje, rządy , agendy widzą tylko ruch na dużym ekranie. W momencie kiedy odpływ kapitału jest przez nie zauważalna jest wdrażana reakcja nie na zasadzie dostosowania się do trendu ale tworzenia go na nowo. To jest wpływ na to co mamy obecnie na świecie . W naszym przypadku
    gdyby każdy zajął się własnym podwórkiem to jesteśmy w stanie wpływać bezpośrednio na nasze otoczenie. Przełóżmy to na skale makro i będziemy mieli odpowiedź co Pan K.( ciekaw jestem czy ktoś wie o kogo chodzi) rozumiał od pojęciem “efektu domina” .
    Piotrze jeszcze raz dziękuję , tym razem za odwagę .
    Pamietajmy , że to co jest tutaj publikowane nie trafia do podręczników szkolnych tylko do określonej grupy odbiorczej a to zobowiązuje do zachowania pewnych norm ( przykład : szanuję ale to nie dla mnie). Nie krytykuj,nie oceniaj. Tak jak historia oceni rządzących tak czas pokaże wyniki działań Pana Michalaka i Głowackiego . Osobiście będę im kibicował .
    P.S. Proszę wybaczyć niektóre skróty myślowe i błędy . Komentarz został zredagowany i napisany za pośrednictwem urządzenia mobilnego.

  12. Adam 11 maja 2016 w 15:04 - Odpowiedz

    Od czasu, kiedy pieniądz uzyskał nową funkcję, obok płatniczej, i stał się towarem, zaczęła się na nim spekulacja. Transakcje na forex w 90-95% to czysta spekulacja, czyli próba zarobienia na spadku/zwyżce danej walut. Pozostałe 5-10% to transakcje mające na celu zabezpieczenie przyszłych kursów walut na potrzeby podstawowej działalności (export, import, kupno komponentów itp). Gra na forexie to transakcja o sumie zerowej. Żeby ktoś zyskał – inny musi stracić. Statystyki pokazują, że wygrywa około 10-15%. Z tego powodu jest to zajęcie bliższe hazardowi, a włączenie forexu jako środka do dywersyfikacji ryzyka w kontekście zarządzania kapitałem mnie osobiście nieco dziwi.
    Z góry chcę uprzedzić – nie osądzam nikogo. Nie mam do tego uprawnień 🙂 Niech sobie ludzie grają w pokera, na giełdzie, na forexie – ich sprawa. Niech sobie wyznają taki światopogląd jaki chcą. Odczuwam jednak pewien dysonans poznawczy, ale kto wie, może istnieje jakiś chrześcijański model inwestowania na forex? 🙂 Swego czasu pamiętam, że w przypadku inwestowania na giełdzie takowy się pojawił i zakładał, że portfel inwestycyjny nie będzie zawierać akcji firm, których działalność kłóci się z moralnością chrześcijańską (akcje firm farmaceutycznych produkujących środki poronne, antykoncepcyjne, firmy z tak zwanej różowej branży, firmy zbrojeniowe itd). Może i w przypadku forexu ktoś sklecił podobne zalecenia?

    • Piotr Michalak 11 maja 2016 w 20:53 - Odpowiedz

      Co do dywersyfikacji ryzyka kursowego to mówimy już raczej nie o platformach forex, co o zwyczajnym nabyciu dolara na rachunku bankowym. Do tego też trzeba rozumieć rynek, zupełnie analogicznie, i wiedzieć w jakim kierunku idzie.

      Natomiast co do zasad chrześcijańskiego spekulowania, grania czy inwestowania na giełdach finansowych, niekoniecznie forex, bo mówimy też przecież o akcjach, obligacjach… Zasady moralne ogólne znacie. Co do reszty, mamy do dyspozycji moim zdaniem teoretycznie neutralną moralnie platformę, chyba że dana platforma jest źle prowadzona, albo ktoś ma do pieniędzy i zysków zły (grzeszny) stosunek. Toteż mówienie o zasadach chrześcijańskiego grania na walutach wydaje mi się czymś analogicznym, jakbyśmy mówili o chrześcijańskich zasadach grania na fortepianie lub analizy danych w Excelu.

      Dla kontrastu proponuję pomysł na inny chrześcijański fundusz inwestycyjny, który będzie kupował TYLKO akcje nieetycznych firm farmaceutycznych, tylko zbrojeniówkę, tylko różową branżę, a następnie, mając tam pakiety kontrolne, wymieniał zarządy na 100% koszernych chrześcijan i natychmiast zmieniał przedmiot działalności. Takie wrogie przejęcia. Jak widzimy, można spojrzeć z różnych perspektyw 🙂

  13. Krzysztof 11 maja 2016 w 14:46 - Odpowiedz

    Piotrze,

    Słowo od redaktora trafia w samo sedno. Budowanie wartości ma wiele “wymiarów”, które nie zawsze są oczywiste na pierwszy rzut oka.

    Pozdrawiam

  14. caterina 11 maja 2016 w 14:33 - Odpowiedz

    Forex, z tego co wiem, jest tak skonstruowaną platformą, na której jak jeden zyskuje, to drugi traci – mylę się? KNF ostrzega, że 95% uczestników traci – czyżby tylko przez nieumiejętność powstrzymywania emocji czy braku strategii?

    Osobiście, nie chciałabym tak pomnażać swojego kapitału… Nie ma on nic z zasadami Bożego Królestwa (a o samych zasadach możecie poczytać w Słowie Bożym lub np. tu: https://www.facebook.com/jglm.poland/posts/826519700815436).

  15. Mirek 11 maja 2016 w 14:24 - Odpowiedz

    Witaj Piotrze,
    Bardzo trudno jest wyznaczyć sobie granice. Bardzo podoba mi się twoja sentencja “zarabiać czyniąc dobre rzeczy”. Jednak sam używasz, w przypadku forex-u i giełdy słowa “gra” .
    Gdzie jest to dobro w zarabianiu w ten sposób? Jest zarabianie -czyli mnożenie pieniędzy.
    A przecież nie do końca o to nam chodzi. Pieniądze są narzędziem, można powiedzieć że obiektywnie nie są ani złe ani dobre.
    Ale Ty, często używasz i odwołujesz się do wartości wyższych , przyznam że, też jestem zaskoczony tym nowymi propozycjami. Musisz uznać że prawdopodobieństwo wtopy jest nie małe. Jak będziesz się miał, kiedy potkniesz się o wyjątek i pociągniesz za sobą innych używając do tego swojej renomy, którą zbudowałeś na patrzeniu na biznes i pracę przez pryzmat Boży.

  16. Piotr Głowacki 11 maja 2016 w 14:13 - Odpowiedz

    Jeśli pozwolicie moi Drodzy zajmę głos w dyskusji.
    Niestety dość powszechne jest kierowanie się w naszym społeczeństwie stereotypami. Jednym z nich jest postrzeganie inwestowania na rynkach finansowych jako spekulacji. Będzie to prawdą gdy podejdziemy do tego jak do totolotka bez namysłu składając zlecenie. I tak niestety najczęściej bywa, że osoby początkujące grają na wyczucie a potem tracą. Celowo użyłem słowa grają. Nie ma to jednak nic wspólnego z inwestowaniem a ktoś kto przegrał nie powinien szukać przyczyny w rynku tylko w sobie (obwinianie jest usprawiedliwianiem swojego ego… przed znajomymi, kolegami). Kluczem jest poznanie mechanizmów rządzących rynkami, stosowanie sztywnych zasad kontroli ryzyka (np. nie ryzykujemy więcej niż 1% na transakcję) i zrozumienie świata finansów. Dopiero wtedy klapki spadają z oczu i można powiedzieć, że nie tylko widzi się otaczający nas świat, oparty jak by nie mówić na finansach ale też się go rozumie. Ludzie bezpieczni finansowo zazwyczaj są osobami bardziej spokojnymi, zrównoważonymi, poprostu nie mszą walczyć tak jak to robi większość mniej zamożnych. Ale trzeba pamiętać że na swój status zapracowali zdobywając wiedzę i doświadczenie. Takiego spokojnego stanu ducha wszystkim życzę

  17. Dominik S. 11 maja 2016 w 09:16 - Odpowiedz

    Piotrze.
    Dziękuję za bardzo ciekawy artykuł. Wiedza i doświadczenie jakimi dysponuje Pan Głowacki jest imponująca. Spółdzielnia Trader’ów jest fenomenalnym pomysłem. Drugi nabór w listopadzie?
    Pozdrawiam.

  18. Zdzisław 11 maja 2016 w 09:09 - Odpowiedz

    Piotrze powyższym artykułem zachęcasz nas do spekulowania zamiast do budowania wartości. Tylko ktoś kto zainwestował lata w poznanie jakiegoś segmentu rynku może na nim inwestować i nie będzie to czystym hazardem. A i on może popełnić błędy. Gorzej gdy inni za nim idą wtedy wiele osób mocno popłynie, bo nie podejmowali własnych decyzji.
    Oprócz tego przypominam wszystkim, że inwestujemy pieniądze, które możemy stracić bez katastrofalnej szkody, a nie te pieniądze których nie posiadamy. Miałem rozmowy z ludźmi, którzy popłynęli na Forexie na wiele set tys. zł i obecnie znajdują się w dramatycznej sytuacji.

    • Piotr Michalak 11 maja 2016 w 11:41 - Odpowiedz

      Zdzisławie, to pochopna ocena, bo jeśli mam w firmie kilkaset tysięcy czy milionów kapitału, i trzymam je wszystkie w złotówkach na koncie lub na lokacie, to będzie to przeciwne roztropności. Dlaczego? Ponieważ w każdej chwili złotówki mogą spaść (albo wzrosnąć) względem innych walut czy klas aktywów. Straty (albo koszt utraconych korzyści) mogą iść w tysiące i dziesiątki tysięcy PLN.

      Przedsiębiorcy zarządzający swoim kapitałem muszą nauczyć się nim zarządzać – a skoro tak, to powinni rozumieć procesy zachodzące na rynku i w razie potrzeby “przerzucać” środki pomiędzy różnymi klasami aktywów, jak również miejscami przechowywania (obecnie duże zagrożenie upadłością banków!). Sam w firmie mierzę się z tym problemem i dywersyfikuję kapitał spółki.

      Taką funkcję zarządzającego środkami powierza się np. dyrektorowi finansowemu (CFO), jednak w małej firmie takiego nie ma i właściciel się tym zajmuje. Stąd sam się uczę o rynkach finansowych, a następnie dzielę się z naszymi czytelnikami, by nabyli kompetencje twarde i rozumieli co się dzieje w tej chwili, i nie popadali w emocje, gdy słyszą wiadomości medialne. To jest mądre i roztropne.

      Kolejny wątek to spekulacja tam, gdzie ktoś faktycznie nie ma powyższej sytuacji, tj. kapitału, tylko chce zarobić. Jeśli ktoś nie ma talentu do wytwarzania wartości, bo nie jest kreatorem, ani liderem systemów, ani liderem w ogóle, ani wytwórcą czegokolwiek, lecz jedynie ma talent do analizy – to stoi w tej samej sytuacji co handlarz dowolnym towarem. Czy nie wnosi on wartości do rynku?

      To temat na kolejną dyskusję, zobaczę czy Ty lub ktoś inny najpierw skomentuje.

    • Dla mnie patrzenie w świetle moralności na produkty spekulacyjne jest totalnym bezsensem i niezrozumieniem tematu. System finansowy krajów rozwiniętych oparty jest na jednej wielkiej spekulacji. Czy nam się to podoba, czy nie. Wyjątkiem są kraje arabskie, ale to już inna bajka.
      Dlatego zupełnie nie rozumiem głosów, które zwracają uwagę Piotrowi, że propaguje spekulację a nie budowanie wartości. Obowiązkiem przedsiębiorcy jest dbanie o dobra wypracowane przez kadrę i ich pomnażanie. A nie trzymanie w skarpetce.

      Giełda nie jest niczym moralnym ani niemoralnym. Jest po prostu jest narzędziem. Kupując codziennie paliwo na stacji, czy jedząc chleb, również bierzemy udział w spekulacji, wpływając choćby na popyt produktów.

      Fakt, Giełda nie jest dla każdego. Ale uważam też, że są bardziej ryzykowne metody inwestowania, bo tutaj, przy odrobinie zdrowego rozsądku, mamy kontrolę nad stratą. A przy mądrej polityce jesteśmy w stanie nie tylko chronić kapitał, ale i go pomnażać.

    • Andrzej 11 maja 2016 w 16:53 - Odpowiedz

      Byłbym jednak bardzo ostrożny!
      Artykuły i to co robi Piotr bardzo szanuję, jednakże z tym zaangażowaniem w spekulację się nie zgadzam. Dużo Piotrze ryzykujesz.
      Ponadto Piotr i Łukasz mylicie pojęcia/zagadnienia tj. co innego znajomość działania rynków i mechanizmów działania, a co innego spekulacja i tradowanie. Inwestowanie to nie spekulowanie! Dywersyfikowanie to nie tradowanie!
      Jak wszystko będzie dobrze, to będzie OK, a jak coś pójdzie nie tak, będziesz miał dramaty ludzi na plecach. Dotykamy tu chciwości i szybkiego wzbogacenia się. Widziałem to już wielokrotnie.

      • Piotr Michalak 11 maja 2016 w 20:03 - Odpowiedz

        To prawda. Pytanie jednak kto jest odpowiedzialny za swoje decyzje – czy inwestuje 10 tysięcy, na które go stać, czy zastawia hipotekę i ładuje oszczędności życia w Forex. Toteż i Piotr G. mówi o ryzyku, rekomenduje wyjmować zyski z platform i przekierowywać je na inne klasy aktywów, za co ma u mnie plusa. Znam też innego gracza forexowego, który podobnie postępuje i już kilka lat temu mówił mi “forex to duże ryzyko”, inwestuje dodatkowo w nieruchomości, biznes i inne aktywa.

Zostaw komentarz