Wielka Teoria Wszystkiego (stara wersja)

Strona główna/Pieniądze, Rozwój Biznesu, Rozwój osobisty/Wielka Teoria Wszystkiego (stara wersja)
  • jak zarabiać więcej

Jak zarabiać więcej

Pobierz PDF

Kilka dni temu opublikowałem nietypową ankietę. Wypełniło ją 325 osób.

Zaczynała się ona od aż 26 propozycji zagadnień życiowych, rozwojowych, biznesowych i inwestycyjnych, które mogłyby Cię zainteresować. Można było wybrać tylko 3.

Następnie, zapytałem jakie jest obecnie Twoje największe wyzwanie prywatne lub zawodowe, w którym mógłbym Ci pomóc. Zacząłem analizować odpowiedzi, identyfikując w każdym pytaniu konkretny problem.

Zauważyłem, że wyzwania te łączą się ze sobą w niesamowity sposób. Wziąłem się więc za tworzenie drzewa problemów, w którym byłyby one połączone ze sobą zależnościami przyczynowo-skutkowymi.

Zajęło mi to kilka dni. Rezultat jest zadziwiający. Okazuje się bowiem, że prawie wszystkie problemy, które występują w Twoim i moim życiu, hamując nas przed większymi osiągnięciami, są ze sobą połączone i tworzą sieć naczyń powiązanych.

Oznacza to, że rozwiązując jeden tylko problem, powodujesz – jak w kostkach domina – kaskadę pozytywnej zmiany w licznych innych obszarach swojego życia.

Sądzę, że samo omówienie tej sieci otworzy Ci oczy i przyczyni się do rozpoczęcia procesu dynamicznej zmiany Twojego życia na lepsze.

Jak zarabiać jeszcze więcej

Zacznijmy od zgłaszanego przez wielu problemu: niewiele zarabiam. Problem ten jest jedną z przyczyn kilku innych. Jednocześnie problem ten jest niepożądanym efektem wynikającym z tego, że albo nie awansuje w pracy, albo mój biznes nie przynosi zysków.

Grupa problemów biznesowych jest największą w całym tym schemacie. Zaczniemy więc od tego, że… mało zarabiam, bo pracuję na niskim stanowisku. Przyczyną tego jest fakt, iż nie awansuję. Dlaczego nie awansuję? Aby awansować, muszę oczywiście pracować na etacie albo w MLMie. Aby awansować, powinienem ponadto jednocześnie przynosić firmie efekty oraz upominać się o awans. Bez efektów nie dostanę awansu. Bez proszenia o awans, nawet mając efekty, też trudniej będzie go otrzymać.

Dlaczego nie upominam się o awans? Z dwóch powodów. Mam niskie poczucie własnej wartości; ponadto jestem mało asertywny, więc nie walczę o swoje. Jestem mało asertywny między innymi dlatego, że cechuje mnie mała pewność siebie.

Dlaczego mogę być mało pewny siebie? Z dwóch powodów:

  • Po pierwsze, nie mam wewnętrznego poczucia własnej wartości.
  • Po drugie, moje otoczenie nie nadaje mi tej wartości, czyli z powodu zgłaszanego przez Was problemu braku wsparcia i pomocy z otoczenia.

Ponadto te dwa powody są przyczyną niskiej samooceny. Skoro mam o sobie słabe mniemanie, nie wierzę w siebie. A skoro tak, to nie upominam się o awans.

Wsparcie otoczenia

Dlaczego nie mamy wsparcia otoczenia i rodziny? Ponieważ otoczenie w nas nie wierzy i nie kibicuje nam. Mogą być dwie przyczyny tego stanu:

  • brak potwierdzenia naszej skuteczności
  • oraz słabe relacje z ludźmi.

Nie mamy bowiem nikogo, kto mógłby nas wspierać, jeśli nie odnosimy żadnych sukcesów ani nie mamy prawdziwych przyjaciół. Nie mamy natomiast potwierdzenia skuteczności, skoro nasza praca nie przynosi większych efektów, a – jak widać – efektów nie mamy, skoro otoczenie w nas nie wierzy, przez co nie awansujemy i nie mamy sukcesów. Jest to pierwszy węzeł gordyjski w naszym schemacie.

Mówiliśmy, że otoczenie w nas nie wierzy, bo mamy słabe relacje z ludźmi. Skąd się to bierze? Otóż z trzech przyczyn:

1. Nie możemy mieć prawdziwych przyjaciół, skoro nie podtrzymujemy kontaktów z ludźmi, a do tego jesteśmy niemili lub wiecznie zdołowani.

2. Ponadto przyjaciół mieć nie możemy, jeśli chcemy zawsze działać tylko na własną korzyść, czyli kierujemy się swoimi, a nie cudzymi potrzebami. Gdybyśmy jednak kierowali się dobrem drugiego człowieka, ale robili to w sposób pełen żalu i poczucia straty, to i tak nie zdobywalibyśmy sobie przyjaciół.

3. Dlaczego jesteśmy niemili i nie utrzymujemy bliskich kontaktów z ludźmi? Ponieważ albo jesteśmy smutni, albo zestresowani. A dlaczego tacy jesteśmy? Otóż długotrwały smutek wynika oczywiście z małego poczucia szczęścia. Ono natomiast wynika wprost z dużego stresu oraz z małego poczucia spełnienia i samorealizacji.

Źródła stresu

Skąd bierze się duży stres?

Między innymi ze zmartwień. Martwimy się:

  • po pierwsze – o pieniądze,
  • ponadto martwimy się, że komuś innemu powodzi się lepiej lub jest w czymś od nas lepszy.

Uczucie zazdrości i zawiści bierze się z rywalizacji i wyścigów z konkurencją, choć działa to też w drugą stronę: wyścigi biorą się z zazdrości.

Dlaczego jeszcze rywalizujemy?

  • Bo, po pierwsze, martwimy się o pieniądze i myślimy, że ktoś, kto jest lepszy, będąc lepszym coś nam odbiera. Myślimy, że coś tracimy przez to, że ktoś odnosi większe sukcesy niż my. A więc myślę, ze coś tracę, skoro ktoś inny zyskuje – i to każe mi się ścigać.
  • Ponadto rywalizacja z innymi wynika z bardzo prostej i oczywistej przyczyny: mianowicie z tego, że nie rywalizuję sam ze sobą, lecz z innymi. Dlaczego tak robię? Bo nie mam własnego, niepowtarzalnego celu. Gdybym go miał, nie miałbym nawet wspólnego pola do rywalizacji, bo nie można rywalizować, jeśli biegnę w innej dziedzinie niż inni ludzie. Wówczas zmagam się tylko sam ze sobą.

Dlaczego nie mam takiego celu? Ponieważ brakuje mi poczucia misji. Poczucia tego brakuje z przyczyn, o których porozmawiamy później.

Dlaczego natomiast martwimy się o pieniądze? Przyjrzyjmy się bliżej tej grupie niepożądanych efektów. Martwimy się o pieniądze, bo boimy się zbankrutować. Gdybyśmy się nie bali, to byśmy się nie martwili. Boimy się, ponieważ brakuje nam bezpieczeństwa, a do tego wierzymy, że pieniądze zapewniają bezpieczeństwo. Gdybyśmy w to nie wierzyli, szukalibyśmy bezpieczeństwa gdzieś indziej i nie balibyśmy się. Gdybyśmy nie potrzebowali bezpieczeństwa, też byśmy się nie bali. Gdybyśmy mieli poczucie kontroli nad dochodami, też byśmy się nie bali wiedząc, że w każdej chwili, kiedy tylko chcemy, możemy zarobić tyle, ile potrzebujemy.

Z czego wynika brak poczucia kontroli?

Jest naturalną konsekwencją braku poczucia niezależności finansowej. Specjalnie mówię o poczuciu niezależności, a nie o niezależności, ponieważ jest ona czymś subiektywnym, a więc właśnie uczuciem, dla każdego oznaczającym coś innego. Nie mamy poczucia niezależności, gdy nie umiemy zarobić większych pieniędzy. Myślimy, że tego nie umiemy, bo czujemy, że za mało zarabiamy.

Ponadto nie mamy poczucia niezależności, ponieważ mamy zobowiązania finansowe oraz za mało pieniędzy. Gdybyśmy bowiem mieli zobowiązania, ale spali na górach złota, nie czulibyśmy się zależni finansowo. Gdybyśmy jednak nie mieli pieniędzy, ale nie mieli też zobowiązań choćby w kontekście konieczności wykarmienia rodziny, też czulibyśmy się wolni. Za mało pieniędzy natomiast mamy, bo za mało zarabiamy i mamy zobowiązania finansowe, które pochłaniają nasze dochody. Nie zostaje więc żadna nadwyżka.

Skoro ostatecznie martwimy się o pieniądze, efektem tych zmartwień zawsze będzie brak poczucia niezależności finansowej, a więc większe lub mniejsze poczucie zniewolenia. Widać też, że:

  • martwię się, bo za mało zarabiam,
  • a za mało zarabiam, bo się martwię,
  • przez co jestem zestresowany,
  • przez co jestem smutny,
  • wskutek czego nie odnoszę sukcesów
  • i wtórnie znowu mało zarabiam.

Jak widać mamy w tej grupie wyzwań wiele pętli i węzłów gordyjskich – dlatego tak wiele osób ma problemy z finansami.

Jesteśmy samolubni

Wróćmy do rywalizacji. Dlaczego rywalizuję z innymi i ścigam się?

Bo nie mam własnego niepowtarzalnego celu, który sprawiałby, że rywalizowałbym poza konkurencją – sam ze sobą. Tego natomiast nie mam, bo brakuje mi poczucia misji. Aby zrozumieć skąd to się wzięło zacznijmy od wcześniej omawianego problemu, że chcemy działać tylko na własną korzyść.

Skąd wzięła się chęć działania tylko dla siebie?

Aby ją zrozumieć, musimy zacząć od zgłaszanego przez Was problemu:

Ufam ludziom i byłem nie raz oszukany.

Efektem tego jest poczucie krzywdy lub porażki. Gdybym nie ufał ludziom, nie oczekiwałbym, że odwzajemnią moje zaufanie i wówczas nie czułbym się skrzywdzony. Nie oczekiwałbym przecież, że niemile mnie zaskoczą; w ogóle nie byłbym zaskoczony ich zachowaniem. Gdybym natomiast ufał, ale nie był oszukany, również nie miałbym poczucia krzywdy.

Spójrzmy jeszcze na drugi problem. Niektórzy z was napisali, że boją się porażki. Skąd to się bierze? Otóż wielu z nas ma za sobą niepowodzenia. Jeśli mamy za sobą niepowodzenia, a do tego porażki nas ranią, i w dodatku oczekiwaliśmy, że się uda – mamy w efekcie poczucie krzywdy lub porażki. Gdybyśmy bowiem nie oczekiwali i nie robili sobie złudnych nadziei, nie mielibyśmy poczucia porażki.

Z poczucia krzywdy lub porażki wynika naturalnie to, iż boimy się kolejnej krzywdy lub porażki. Ponadto poczucie to oznacza, że nosimy w sobie żal i ranę. Żal ten wynika również z tego, że nie przebaczyliśmy ludziom, na których się zawiedliśmy. Gdybyśmy bowiem przebaczyli, to pomimo poczucia krzywdy, nie mielibyśmy żalu. Jeśli jednak mamy żal, to po dłuższym czasie i kolejnych zawodach w konsekwencji przestajemy lubić ludzi.

Wydawałoby się, że skoro boimy się kolejnej krzywdy lub porażki, a ponadto nie lubimy ludzi, to nie będziemy chcieli im pomagać. Jednak przecież może być tak, że pomimo nielubienia ludzi nadal chcemy im pomagać, bo tak nakazuje nam sumienie. Podobnie jest ze strachem przed krzywdą: możemy się bać, ale nadal chcemy pomagać. Musimy zatem zaistnieć warunek konieczny: wybór, że będziemy w życiu kierować się bardziej strachem i egoizmem, niż miłością. Wybór ten również może brać się z poczucia krzywdy. Wybieramy wówczas, że będziemy służyć tylko sobie. Naturalnie wówczas nie chcemy pomagać ludziom. Skoro nie chcemy im pomagać, to chcemy działać tylko na własną korzyść.

Wówczas interesuje mnie tylko to, co ja chcę. Nie chcę więc dowiedzieć się, czego ludzie chcą. Skoro tak, to nie wiem czego oni chcą. Wówczas nie wiem, co im zaoferować. Nie będę też wtedy wiedział, co jest moją pasją, na której mógłbym zarabiać pieniądze, albo odnieść inne pożądane efekty mojej pracy w świecie. Nazywam to pożyteczną pasją. Mogę wówczas zmarnować całe swoje życie na rozwijanie pasji, która nikomu nic nie daje. Skoro bowiem nie wiem, czego ludzie chcą, to nie wiem jak uczynić pożytecznym to, co lubię.

Brak pasji

Skoro nie wiem czego ludzie chcą, to nie wiem też co z tego, co lubię, może być pożyteczne dla innych. Nie odkryję też pasji, jeśli w ogóle nie wiem, co najbardziej lubię. Nie znając swojej pożytecznej pasji nie wiem, czym najbardziej lubię się zajmować, co miałoby sens dla innych.

Brak pasji może być przyczyną tego, iż nie wiem co mnie określa i definiuje, a przez to nie znam siebie i nie wiem kim jestem. Jeśli dodatkowo jeszcze nie wiem, czym powinienem się zajmować, a czym nie, to rezultatem będzie brak pewności co do życiowej drogi i kierunku. Efektem tego natomiast będzie nierozeznane życiowe powołanie. W mojej koncepcji powołanie odpowiada na pytanie:

„Kim jestem?” – np. przedsiębiorcą, inżynierem, lekarzem, artystą, liderem wspólnoty, liderem politycznym, urzędnikiem, ojcem, synem, bratem itd. Nie wiem zatem, kim naprawdę jestem i jakie jest moje prawdziwe imię.

Skąd dodatkowo bierze się brak świadomości co mnie definiuje i czym powinienem się zajmować? Otóż z braku znajomości swoich predyspozycji i talentów. Nie znamy ich, jeśli nie poznaliśmy naszych mocnych i słabych stron. Jak je poznać?

Otóż nie znam ich, jeśli:

  • nie wiem, co już wiem,
  • nie wiem, co już potrafię,
  • nie znam swoich typów osobowości,
  • nie wiem czym się różnię od innych, czyli czym się wyróżniam,
  • nie wiem co mi się udaje.

Wróćmy do tego, że chcemy działać tylko na własną korzyść. Skoro tak myślimy, to uważamy, że misja w życiu jest niepotrzebną nam do niczego głupotą. Jeśli dodatkowo nie mam poczucia powołania, to nie mam też żadnego poczucia misji.

Będę przykładowo lekarzem, którego powołaniem nie jest bycie lekarzem, lecz tylko i wyłącznie zarabianie dużych pieniędzy albo wybudowanie sobie pięknego domu. Moją misją wówczas nie będzie leczenie ludzi. Skoro nie mam ani misji, ani powołania, to naturalnie nie będę też miał żadnej wizji, np. założenia własnej przychodni albo wynalezienia leku na groźną chorobę. Konsekwencją tego wszystkiego będzie brak poczucia misji, poczucia co mam robić, kim być i do czego dążyć.

Jak pamiętamy, konsekwencją tego był brak poczucia spełnienia i samorealizacji, a także brak niepowtarzalnego celu, skutkiem czego była:

  • rywalizacja z innymi ludźmi,
  • wyścig szczurów,
  • zmartwienia,
  • duży stres,
  • brak poczucia szczęścia,
  • długotrwały smutek
  • i okazjonalne stany depresyjne,

przez co mieliśmy:

  • tym gorsze relacje z innymi ludźmi,
  • brak wsparcia otoczenia
  • i brak wiary w siebie,

co w ostateczności prowadziło do:

  • braku osiągnięć
  • i braku pieniędzy,

co wtórnie znowu napędzało to błędne koło.

Gdzie jest szczęście

Omówmy do końca skąd się bierze małe poczucie szczęścia? Jest ono nie tylko efektem stresu, ale również nie zaspokojonych licznych potrzeb. Są one nie zaspokojone, gdy:

  • mamy słabe relacje z ludźmi, np. z rodziną, małżonkiem, dziećmi i przyjaciółmi.
  • ponadto wynikają z braku pieniędzy, które moglibyśmy wydać na brakujące dobra. Brak pieniędzy pamiętamy, że wynikał z tego, iż za mało zarabiamy i mamy zobowiązania finansowe. Widzimy tu kolejny węzeł gordyjski i błędne koło.
  • Niezaspokojone potrzeby mamy również wtedy, gdy brakuje nam poczucia spełnienia i samorealizacji. Tego nie mamy, gdyż brakuje nam poczucia misji i posłannictwa życiowego, albo brakuje nam poczucia niezależności finansowej, albo mamy po prostu za małe efekty pracy – czyli brak sukcesów.

Jak widzimy wszystko to prowadzi do małego poczucia szczęścia, co w końcu skutkuje długotrwałym smutkiem i okazjonalnymi stanami depresyjnymi.

Ma to bardzo poważne reperkusje. Zastanówmy się:

Kiedy nic nam się w życiu nie chce?

  • Właśnie wtedy, kiedy przybija nas smutek.
  • Ponadto wówczas, gdy brakuje nam wiary w siebie. Pamiętamy, że było to skutkiem słabych relacji z ludźmi, małych efektów pracy i nierozpoznanego powołania. Mamy zatem kolejny węzeł gordyjski do rozplątania.
  • Ponadto skutkiem małych efektów pracy jest brak satysfakcji z pracy, co również prowadzi do lenistwa i braku motywacji. W efekcie – stoimy w miejscu, co było problemem zgłaszanym przez wiele osób.

Dlaczego jeszcze stoimy w miejscu?

Otóż stoimy, gdy nie wiemy jaki wykonać krok, czyli – jak zacząć. Wiedzielibyśmy jak zacząć, gdybyśmy wiedzieli, co jest w ogóle do zrobienia, czyli jakie zadania mamy do wykonania. Nie wiemy, lub nie mamy co do tego stuprocentowej pewności, gdy nie zaplanowaliśmy, co jest do zrobienia. A nie planujemy, bo brakuje nam umiejętności menedżerskich.

A być może nie wiemy po prostu co osiągnąć, lub w jakim pójść kierunku – a więc nie mamy poczucia celu. Celu natomiast nie mamy, gdy brakuje nam wizji, a więc jeszcze większego celu do zrealizowania, np. marzenia o wynalezieniu lekarstwa lub wybudowaniu szpitala. Nie wiemy też co osiągnąć, gdy nie wiemy czym się zajmować, a to wynika z nierozeznanego powołania, czego przyczyny omawialiśmy wcześniej. Ponadto nie wiemy, co osiągnąć, gdy nie mamy poczucia misji, której przyczyny również omawialiśmy.

Efektem tego wszystkiego jest, że nie wiemy jak zacząć, przez co nic konkretnego nie robimy i stoimy w miejscu, przez co mamy małe efekty pracy i brak sukcesów, a w efekcie brakuje nam wiary w siebie, nie awansujemy, mniej zarabiamy i uzyskujemy kolejny węzeł gordyjski, kolejne błędne koło.

Jest jeszcze jedna, potężna przyczyna braku efektów naszej pracy.

Możemy bowiem mieć jakieś plany, ale ich nie realizować.

Przyjrzymy się temu bliżej w kolejnym odcinku, o ile będziesz chciał go otrzymać. Jeśli chcesz otrzymać kolejny odcinek, skomentuj to nagranie na naszym blogu!

About the Author:

Od 2005 roku prowadzi przedsiębiorców do lepszej jakości życia. Pomaga podwoić dochody i podwoić liczbę godzin wolnego czasu poprzez organizację firmy i innowacje w modelu biznesowym. Założyciel Akademii Biznesu Piotra Michalaka. Przeczytaj więcej o historii Piotra.

15 komentarzy

  1. Kostek 19 września 2015 w 13:41 - Odpowiedz

    No jeśli o mnie chodzi, to najbardziej mnie ruszyło od momentu “projekty się ciągle przedłużają” i wstecz drzewka, z wyszczególnieniem rozpraszaczy. Teraz to już MUSZĘ obejrzeć drugą część.

  2. Konrad 9 lutego 2015 w 15:14 - Odpowiedz

    Piotrze super, to jest to tylko czyny na definiują, a twoja praca to potwierdza. Tak patrząc na to wszystko, nasuwa się jedna myśl – jesteśmy holonami jak i wewnątrz tak i na zewnątrz, (zjawisko będące całością samą w sobie, jak również częścią większej całości). Twoje nagranie to jeszcze bardziej potwierdza. Gratuluje.

  3. Andrzej 7 września 2014 w 08:57 - Odpowiedz

    Świetna prezentacja !!! jestem pod wrażeniem… Zazdroszczę bo od zawsze chciałem coś podobnego stworzyć… program który pomagał by na podstawie wprowadzonych danych np. pytania, i zero jedynkowych odpowiedzi(tak lub nie) na pytania pomocnicze dawałby wynik który wskazywał by pierwotną przyczynę. Jak często podejmujemy jakieś działanie, a nie mamy na tym polu sukcesów bo gdzieś to stoi w sprzeczności np, z naszym wewnętrznym systemem wartości… Cała prezentacja rewelacja !!!, tylko jeden element mi nie daje spokoju. Mianowicie skąd wynika poczuci krzywdy. Zgadzam się że wynika z powodu zawiedzionego zaufania, ale brakuje mi rozwinięcia skąd wynika poczucie krzywdy za zawiedzione zaufanie. Bo z przedstawionego schematu wynikałoby, że nie należy ufać ludziom tylko sobie żeby go uniknąć… 🙂 Ja jestem zdania że ludziom należy ufać a decyzja o powierzonym zaufaniu należy do mnie więc skoro ja podjąłem tę decyzję więc nie mogę mięć też poczucia krzywdy skoro decyzja wyszła ode mnie…

  4. Tomek 10 lipca 2014 w 12:54 - Odpowiedz

    Jednak umysł analityczny to umysł analityczny. Wiele razy usilowalem rozkminic te tematy i to co rowniez mnie powstrzymuje przed okreslonym dlugoterminowym celem dzialaniem, ale zawsze poslugiwalem sie ogolnikami i krecilem sie w kolko… co zreszta wyjasniaja te wszystkie wezly gordyjskie… ten schemat mnie powalil. Rowniez to, ze stworzony na podstawie sporej ilosci danych. Szacunek. Dzieki Piotrze 😉

    Odnosnie wpisu Sebastiana i tego, ze prawda czasem boli… Przypomina mi slowa Johna Maxwella
    “Prawda cie wyzwoli, ale najpierw niezle wkurzy”
    I najciekawsze jest to ze juz nie raz sie wkurzalem i czulem wyzwolony, do momentu odkrycia nasteonego elementu i ponownej konfrontacji…. ale biorac pod uwage ilosc wezlow gordyjskich, to do tego procesu chyba warto przywyknac…. 😉

  5. Lukasz 28 kwietnia 2014 w 20:57 - Odpowiedz

    Witaj Piotrze,

    Może nie do końca jest to wpis związany z tematem, ale szukam… programu, którego użyłeś do diagramu :), możesz podać jego nazwę 🙂 ?

    • Piotr Michalak 29 kwietnia 2014 w 12:49 - Odpowiedz

      Na razie jeszcze go nie ujawniam, powiem później 🙂

      • Lukasz 29 kwietnia 2014 w 14:07 - Odpowiedz

        OK, to czekam w takim razie 🙂 Miłego dnia 🙂

  6. Aneta 25 kwietnia 2014 w 13:10 - Odpowiedz

    podsumowując ten zawiły ciąg przyczynowo-skutkowy -> za mało Boga w życiu człowieka. ON jest odpowiedzią na wszystkie nasze zmagania.

  7. Wojtek 23 kwietnia 2014 w 08:18 - Odpowiedz

    Dziękuję. Wiele do myślenia, ale bez działania nic nie zmienię. Jak odkryć swoje powołanie?

    • Piotr Michalak 24 kwietnia 2014 w 18:17 - Odpowiedz

      Rozwiązania niestety nie da się wpisać w jednym komentarzu; proszę oglądaj kolejne moje nagrania, wiele publikacji na tym blogu zmierza do celu, o który pytasz.

  8. Piotr 19 kwietnia 2014 w 09:51 - Odpowiedz

    Imponujące! Czekam na wersję diagramu w pdf’ie.

  9. Hubert Oleszczuk 15 kwietnia 2014 w 23:09 - Odpowiedz

    WOW, jestem pod wrażeniem. Musiałeś włożyć wiele wysiłku i trudu w zrobienie tak gigantycznego schematu. Pewnie będę wiele razy wracał do tego wideo i wpisu, bo jest kilka rzeczy, które mnie dotyczą i nad którymi muszę popracować.
    I szczerze gratuluję, bo ten schemat jest bardzo dopracowany.
    A odnośnie schematu mam jedno pytanie – czy będzie możliwość pobrania go, lub dostępu do niego (by można było go analizować w odniesieniu do swojej sytuacji)?

    • Piotr Michalak 19 kwietnia 2014 w 00:56 - Odpowiedz

      Witaj Hubercie, być może w przyszłości opublikuję go, jednak na razie chcę jeszcze nad nim popracować, jest jeszcze niekompletny. Dziękuję natomiast za miłe słowo! 🙂

  10. Sebastian 15 kwietnia 2014 w 21:49 - Odpowiedz

    Przede wszystkim wielki szacunek należy Ci się Piotrze za przeznaczenie tylu godzin pracy (jeśli nie dni) na stworzenie tak spójnego układu przyczynowo-skutkowego. Jest naprawdę ogromny i aż dosłownie eksplodował mi mózg jak co chwila przełączałeś się na widok szczegółowy jakiegoś problemu.

    Takie graficzne przedstawienie otwiera oczy bo nie jest to zapis linearny. Pozwala stwierdzić, że każdy problem jest tak naprawdę podproblemem i wskazuje on na sedno sprawy, które często jest przykryte nawet kilkunastoma innymi ‘warstwami’ czyli właśnie problemami.

    Myślę, że czasem takie trafianie w sedno jest wręcz bolesne – w końcu bolesne jest zmierzenie się z samym sobą. Bolesne jest stwierdzenie: ‘cóż, widzę, że mam słabe relacje z ludźmi’ albo ‘czas pokazuje, że mam plany ale ich nie realizuję’. Pomimo odpychania od siebie pewnych prawd jedyną drogą jest zmierzenie się z nimi, dokopywanie się do kolejnych warstw, nie zaś przykrywanie tych warstw problemów kolejnymi.

    Z niecierpliwością czekam na część 2.

    • Piotr Michalak 19 kwietnia 2014 w 00:59 - Odpowiedz

      Dzięki Sebastian za słowa uznania! Długa droga jeszcze przed nami, ale może za parę miesięcy tak doszlifuję ten model, że będzie “totalny” 🙂

Zostaw komentarz